piątek, 30 października 2015

On Shot ,,Przyjaźń nie istnieje" cz.1


Dedykuję Marcie Jabłońskiej ;*
Świat jest do bani. - pomyślała blondynka.
Jest pewną siebie dziewczyną. Nigdy nie udawała wesołej osoby, po prostu nie umie. Straciła kiedyś przyjaciółkę. Była ona jedyną osobą, której ufała, Nazywała się Roxy. To wszystko wydarzyło się 5 lat temu...
Ludmiła miała wypadek samochodowy... Roxy pojechała z nią karetką, wyszła z tego bez szwanku, ale blond włosa doznała poważnych obrażeń. Dziewczyna wiedziała, że jej przyjaciółka jej nie zostawi. Przychodziła do szpitala, aby ją odwiedzać przez pierwszy tydzień. Po tym czasie przestała. Ludmiła się o nią martwiła, usiłowała dzwonić do różowo włosej. Próbowała różnych sposobów skontaktowania z dziewczyną. Jednym zdaniem robiła co mogła zrobić będąc w szpitalu. Po wyjściu z niego, wróciła do domu i to co zobaczyła, było dla niej jak cała masa sztyletów w jej małe i tak już zranione po utracie rodziców serce. Roxy ją zostawiła, napisała tylko głupią karteczkę...


Wyjeżdżam...
Mam ciebie dość.
Nie dzwoń, nie pisz i nie szukaj mnie.
                                    Roxy

Ta jedna karteczka jest powodem zamknięcia blondynki w sobie i nie dawania dojścia do siebie osobom z zewnątrz... 
Nie chciała się do nikogo przywiązywać tak jak zrobiła to z Roxy. Nigdy nie poczuła ciepła drugiej osoby, nie była kochana i nie kochała nikogo innego oprócz rodziców, których nie ma. Edukuje się w Stud!o On Beat. Jest tak zwaną supernovą. Mimo iż z nikim się nie przyjaźni, ma jedynie swoją tak zwaną elitę. Prowadzają się oni tylko po szkole, po zajęciach robią co chcą i lubią, a ona zaś siedzi w domu i wspomina, czasem jej oko opuści jedna łza lecz zaraz ją ściera stara się być twarda. Mimo, że jest tak zwaną sierotą radzi sobie. Ma dom po rodzicach. Siostra jej matki Clara, która mieszka w Paryżu regularnie przesyła jej co miesiąc 100.000 zł. Rachunki za dom w jednym miesiącu wynoszą około dwadzieścia tysięcy złotych. Ludmiła jest wdzięczna ciotce, wie że jest ona bogata, ale mimo czasu jaki upłynął od tego czasu i odległości między nimi Clara pamięta o 17 - latce.
Kobieta kocha córkę swojej ciotki jak własną, a że nie ma własnego dziecka to jest dla niej podwójnie ważna. Młoda uczennica Stud!a poszła spać, była wyczerpana dzisiejszym dniem

Kolejny dzień 
Wstała jak zwykle o 6:00, musiała mieć czas na ubranie się i ogarnięcie  swojej ,,szopy" na głowie. Mimo iż się dla nikogo nie stroiła, to jest to jej obowiązek... Supernova szkoły musi, przecież wyglądać olśniewająca tak jak i reszta elity. Wybrała odpowiedni do dzisiejszej pogody komplet. Ruszyła do łazienki i zdjęła stanik i kuse majteczki, które wylądowały w koszu na pranie. Weszła do kabiny i obmyła ciało letnią wodą, to zawsze pomaga jej choć trochę zapomnieć o szarej rzeczywistości i znaleźć się w jej świecie bez bólu i tym podobnym rzeczy... Na rękę nalała brzoskwiniowego żelu i wtarła go w swoją jasną skórę. Spłukała pianę i owinęła się miękkim ręcznikiem, po czym wyszła na ,,chodnik" łazienkowy. Wytarła swoje ciało i założyła czystą koronkową bieliznę, a na to wcześniej przygotowane ubrania. Pokręciła długie włosy i wyszła z jednej z 3 łazienek w jej domu.
Reszta to codzienna rutyna... Wyszła z domu i wsiadła do swojego Audi R7. Jechała 10 min. i dotarła do miejsca w którym się uczy. Mimo iż ma 17 lat ciotka wyraziła zgodę na zdanie prawa jazdy wcześniej niż powinna mieć. Ruszyła z  lekko podniesioną  głową do szkoły. Kiedy ujrzała Natalię jej ,,koleżankę" z elity podeszła do niej i podała torebkę, tak jak to robi od zawsze, nigdy nie była dla nikogo miła. Wmawiała sobie, że przyjaźń nie istnieje...

****
Heeeej wam ;*
Dzisiaj rozdziału nie ma, ale za to dodaję pierwszy w moim wykonaniu on shot :)
Nie miałam weny na rozdział :/ Ale w poniedziałek powinna pojawić się 11 xD
Dziękuję, za 1339 wyświetleń na blogaczu :D
Co do on shota decyzję czy wam się podoba czy też nie podejmujcie sami ;) 
Do zobaczenia ;D
Nati ♥♥♥

poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 10 ,,Idealna randka"


Rozdział dedykowany PauLinie :*
Leon
Mmm... Ale ona bosko całuje. Mam ochotę a coś więcej, ale dzisiaj się zeszliśmy, a ja nie chcę zrobić jej krzywdy. Tak Leon Verdas jest czuły... Hah... Dla Violusi zrobię wszystko. Muszę iść wszystko załatwić. Może zadzwonię do Federa, przecież jest jej kuzynem i ją zna... Odebrał po trzech sygnałach. Normalka. - oznajmiła moja podświadomość.
- Siema stary! - krzyknął do słuchawki.
- Ej nie taki stary, jestem w twoim wieku. - powiedziałem oburzony.
- No ok, ok. Tylko się nie gniewaj. Gadaj po co dzwonisz. - mówił radosny jak zwykle Włoch.
- Chcę zrobić idealną randkę dla mnie i Violi. - podsumowałem z uśmiechem.
- Idealna randka powiadasz? - zapytał - da się zrobić. - oznajmił.
- To dobrze, czekam na ciebie, żebyś mi pomógł. - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
- Jasne, zaraz będę. - zakończył połączenie.
Pozostało tylko na niego czekać.

****
Wszystko gotowe jest 17:59, a ja już stoję pod dimem przyjaciółki Violi. Pukam, a drzwi otwiera mi blond włosa dziewczyna.
- Hej jest Viola? - zapytałem.
- Tak już ją wołam. - powiedziała i zawołała moją ukochaną. Schodziła po schodach. Wyglądała przepięknie, mi aż na jej widok oczy się zaświeciły.
- Pięknie wyglądasz. - szepnąłem jej na ucho uwodzicielskim głosem.
- Dziękuję. - wyszeptała i się zarumieniła.
Wyszliśmy, a kiedy byliśmy blisko miejsca randki zasłoniłem jej oczy.
- Ufasz mi? - zapytałem zasłaniając brązowookiej jej śliczne paczadełki.
- Ufam. - rzekła pewna swoich słów.
Prowadziłem ją, aż do miejsca naszej idealnej pierwszej randki. Kiedy znaleźliśmy się w danym miejscu odkryłem jej oczy i uśmiechnąłem się.
- Pięknie tu. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy. 
Doprowadziłem ją do stolika koło drzewa wiśniowego. Kiedy zobaczyła Federico w stroju kelnera cicho się zaśmiała.
- Nie śmiej się, bo kelnera nie będziecie mieli. - zagroził mój przyjaciel.
- Okej, okej... - dalej się chichotała.
Usiedliśmy do stołu i zaczęła się nasza randka.

****
Po skończonym jedzeniu wziąłem gitarę do ręki i zacząłem grać Amor en el aire.
Si hay amor y nada más
No es necesario
Nada, nada más
Si hay amor olvídate
del calendario
Nada, nada más
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré
Y té seguiré

Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre 

Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre 

Si hay amor y nada más
No es necesario
Nada, nada más
Si hay amor no existe él abecedario
Nada, nada más
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré
Y té seguiré

Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre

Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre

Cuando escribo esta canción
Voy a robar tú corazón
No se pueden separar
Mis acordes de tú melodía
Y ese día será
El mejor de tú vida
De tú vida
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento

Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Hay amor en él aire. - zakończyłem śpiewać patrząc jej w oczy, ona pogłaskała mnie po policzku i czule pocałowała.
****
Po skończonej randce odprowadziłem ją do domu, a sam wróciłem do siebie.
Na wejściu zdjąłem buty i ruszyłem do sypialni po czyste bokserki. Wszedłem do łazienki i zdjąłem ubrania które wylądowały w koszu na pranie. Umyłem się i założyłem czystą bieliznę, wróciłem do mojego pokoju, położyłem się i natychmiastowo odpłynąłem do krainy zwanej Violetta.

****
Rano obudziłem się w dobrym humorze, postanowiłem dzisiaj się rano nie myć, ponieważ myłem się wczoraj, a nie mam za dużo czasu do 8:00. Ruszyłem do mojej garderoby i wybrałem odpowiedni zestaw na dziś. Ubrałem się i założyłem granatowe Conversy. Wyszedłem z domu i ruszyłem po Violettę. Zerknąłem na zegarek na lewym nadgarstku. 7:35. - pomyślałem. Zapukałem do drzwi i poczekałem chwilę. Otworzyła mi rozpromieniona szatynka
- Hej kochanie. - przywitałem się z moją ukochaną.
- Hej misiek. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Idziemy do Stud!o? - zapytałem.
- Jasne, chodź. - powiedziała i złapała mnie za rękę.
Szliśmy tak z 10 min. 
- Kochanie pójdziesz ze mną sprawdzić wyniki? - pytałem z nadzieją w głosie.
- Tak. - odpowiedziała krótko.
Podeszliśmy do tablicy ogłoszeń i...

****
Hej witam was w ten poniedziałkowy wieczór... Taa... przepraszam, że wyszedł taki krótki :/ Obiecuję, że nadrobię to w piątek, lub w inny dzień :) Mam małe ogłoszenie... Zrobię konkurs na os ;D
Z okazji 1000 wyświetleń <3 Co wy na to? W sumie sama podjęłam tą decyzję xD
Jutro pojawią się szczegóły ;) 
Ally ♥♥♥



sobota, 24 października 2015

Rozdział 9 ,,Jego piękne, hipnotyzujące oczy"

Rozdział dedykuję Cysi Verdas :*
Leon
Za niedługo mnie zawołają. Fede zaśpiewał zajebistą piosenkę... Taka skoczna itd. Widziałem w drzwiach jakąś dziewczynę, to pewnie była jego kuzynka.
- Leon Verdas. - wrzasnął nauczyciel. Podszedłem do sali i machnąłem Federowi, żeby przyszedł oglądać.

Violetta

- Viola pójdziesz ze mną pooglądać mojego kumpla? - zapytał Federico.
- Jasne, chodź. - powiedziałam i pociągnęłam go do sali.
Ustałam i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam tą wspaniałą piosenkę.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy

Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar iee eé
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz. - w połowie piosenki dołączyłam do Leona. Po minie nauczycieli wywnioskowałam, że nie są z tego zadowoleni, ale mnie to nie obchodzi. Liczy się tylko szatyn i jego piękne, hipnotyzujące oczy.



No soy el sol que se pone en el mar
No sé nada que esté por pasar
No soy un príncipe azul
Tan sólo soy

Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

No es el destino
Ni la suerte que vino por mí
Lo imaginamos y la magia te trajo hasta aquí

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeey
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción. - zakończyliśmy śpiewać i przybliżyliśmy się do siebie. Mieliśmy już się pocałować kiedy usłyszeliśmy chrząknięcie i głos Angie nauczycielki śpiewu.
- Leon jutro zapraszamy cię na egzaminy z tańca. - mówiła ciepłym tonem.
Dalej nie słyszałam, ponieważ szybkim krokiem wyszłam z sali na zewnątrz i usiadłam na ławeczce. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać. Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula. Odwróciłam głowę w tą stronę i zobaczyłam zielonookiego.
- Leon? Co ty tu robisz? - zapytałam omalże nie płacząc.
- Przyszedłem zobaczyć co ci się stało, bo tak nagle wyszłaś. - powiedział z troską wymalowaną na twarzy. Przystojnej twarzy. - poprawiła mnie podświadomość.
- Nie ważne... - wyznałam spuszczając głowę.
- Dla mnie jest ważne, bo gdy się kogoś kocha to się chce dla tej osoby jak najlepiej. - oznajmił, a ja nie nie mogłam uwierzyć.
- Kochasz mnie? - zadałam pytanie i spojrzałam na niego z zarysem uśmiechu.
Nic nie odpowiedział tylko złożył na moich ustach lekki jak piórko pocałunek, który oddałam z przyjemnością. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Taka odpowiedź ci wystarczy? - zapytał z uśmiechem,  który tak kocham.
- No nie wiem. - zaczęłam się z nim droczyć.
Chłopak zaczął całować mnie po szyi. 
- A taka? - znów zadał mi pytanie z łobuzerskim uśmiechem.
- Hmm... Pomyślmy... Tak. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- A tak w ogóle zostaniesz moją dziewczyną? - mało romantyczny dziś jesteś.
- Tak! - krzyknęłam radośnie.
- Na prawdę? Nie wieżę! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! - wrzasnął tak, że mi prawie bębenki pękły.
- To się cieszę. - jęknęłam tak, żeby to usłyszał.
- Cieszysz się? Bo nie widać tego po tobie. - rzekł lekko zasmucony.
- Ej misiek cieszę się, ale mało co bębenków mi nie rozsadziłeś. - zaśmiałam się.
- Uff... To dobrze, że się cieszysz. - oznajmił już spokojny.
- Chodź do Stud!o podprowadzisz mnie i przy okazji poszukasz Federico. - mówiłam wstając z ławki.
- Ok. - rzucił krótko i poszliśmy trzymając się za ręce.
Fede, gdy nas zobaczył podbiegł i zaczął swój monolog.
- Co? Wy jesteście razem? Od kiedy? - no i się zaczęło.
- Leon ja idę na zajęcia, a ty sobie z nim radź. - szepnęłam na ucho mojemu chłopakowi. Jak to pięknie brzmi. Pocałowałam go namiętnie i ruszyłam w kierunku Luśki.
- Hej Lu! - krzyknęłam, ale ta nic.
-Co ty tak się na Federa gapisz? - zapytałam, a ona się ocknęła.
- Na kogo? Ja się gapię na tego chłopaka, chyba Włocha. - oznajmiła.
- Ludmiła to mój kuzyn Fede. - rzekłam. - I masz rację jest Włochem. - dokończyłam.
- Aaaa... - przedłużyła literę zawstydzona.
- Dobra chodź na zajęcia. - pociągnęłam ją za sobą.

****
Całe bite 3 godziny. Zostały jeszcze zajęcia z Angie. Jest ona moją ulubioną lekcją.
- Violu zaprezentujesz nam swoją piosenkę? - zapytała.
- Dobrze. - podeszłam do keyboardu i zaczęłam śpiewać.
No one knows what it's like
Behind these eyes
Behind this mask
I wish we could rewind
And turn back time
To correct the past
Oh baby 
I wish I could tell you
How I feel but I can't
'cause I'm scared to
Oh boy
I wish I could say

...that
Underneath it all
I'm still the one you love
Still the one you're dreaming of
Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up

Now I'm lost in my mind
Don't want to hide
But I can't escape
I, I want a new start
'cause you're my true heart
No more masquerade
Oh baby 
I wish I could tell you
How I feel but I can't
'cause I'm scared to
Oh boy
I wish I could say 

...that
Underneath it all
I'm still the one you love
Still the one you're dreaming of
Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up

I don't wanna give this up
So I'm putting on the show
'cause what we have is true
And I don't want to let it go
I know that you feel in love
Even if you can't see
I know one day you will discover
Underneath it's me
Oh baby 
I wish I could tell you
How I feel but I can't
'cause I'm scared to
Oh boy
I wish I could say

...that
Underneath it all
I'm still the one you love
Still the one you're dreaming of

Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up

Underneath it all
I'm still the one you love
Still the one you're dreaming of

Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up
Let's not give it up
O Oohhhhhh - kiedy skończyłam śpiewać usłyszałam oklaski. Uśmiechnęłam się do nauczycielki i reszty uczniów. Usiadłam na pufie koło Lu i zamyśliłam się. Przypomniałam sobie tę chwilę przed Stud!em kiedy się całowałam z Leonem. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmiech. Gdy usłyszałam głos Angie ocknęłam się.
- Jutro po egzaminach, kiedy dojdą nowi uczniowie podzielę was na duety i będziecie musieli wymyślić piosenkę o miłości. Grupy będą mieszane. Jutro objaśnię wszystko dokładnie. - oznajmiła i nagle usłyszeliśmy dzwonek. No Castillo zamyśliłaś się. - skrytykowała mnie moja podświadomość. Zignorowałam ją. Tak się cieszę zobaczę Leonka!
Wyszłam przed szkołę i kogo zobaczyłam? No oczywiście, że mojego chłopaka.
- Vilu... Pójdziesz ze mną na randkę? - zapytał i dał mi bukiet białych róż. 
- Dziękuję za kwiaty i oczywiście, że pójdę z tobą na randkę. - mówiłam patrząc mu prost w oczy. 
- To wpadnę po ciebie o 18, ale nie wiem gdzie aktualnie mieszkasz. - powiedział zakłopotany. Miał przy tym taką słodką mikę... Aww...
- Leoś za dwa tygodnie wracam do siebie razem z moimi przyjaciółkami, a jak na razie mieszkam u Fran. Jej dom jest o 5 dalej od mojego. - oznajmiłam uśmiechnięta.
Chłopak również miał kąciki ust skierowane ku górze. Postanowiliśmy, że pójdziemy na spacer po pobliskim parku.

****
Już 15. Jak szybko leci czas kiedy jest się z osobą, którą się kocha...
- Leon jest już 15:00, a o 18:00 po mnie będziesz, więc może podprowadzisz mnie? - wyjaśniłam mu.
- Jasne. Chodź, bo mi się księżniczko nie wyrobisz. - zaśmiał się.
Ruszyliśmy do domu Fran, przy samym wejściu ustałam na palcach i czule pocałowałam mojego ukochanego.
- Do zobaczenia o 18:00.- powiedziałam z uśmiechem i pomachałam mojemu przystojniakowi na pożegnanie.

****
Witam was w sobotę. W ten piękny dla mnie dzionek, ponieważ jest 1000 wyświetleń ♥ 
Tak bardzo was kocham ;* Przepraszam, że w piątek rozdział się nie pojawił... Mój brat siedział na laptopie, a kompa okupywała siostra... No ale jest dzisiaj ;D Mam nadzieję, że rozdział się podoba i opinię pozostawiam wam :) 
Ally ♥♥♥

1000 wyświetleń !!! ♥


Jezu... Jesteście niesamowici ♥ Nie wierzę, to już dziś te upragnione 1000 wyświetleń! Jetem w szoku. Na prawdę jesteście najlepsi na świecie <3 To jest tak wzruszające, że płaczę w  tej chwili... 
Te 8 rozdziałów... Wiem to mało... Ale to jest tak niesamowite... Kocham was :) Pozdrawiam wszystkich ;D A najbardziej Olę, Mellonka, Cysię, Lenkę, PauLinę, Madinnę i Elinor ;*


Dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję, że wam się nie znudzę ;D

Ally ♥♥♥

piątek, 16 października 2015

Rozdział 8 ,,Będzie trzeba to nadrobić"

Rozdział dedykuję Madinne :*
Violetta
Jutro egzaminy do Stud!a z tego co wiem ma być na nich mój kuzyn Fede! Jak ja się dawno z nim nie widziałam... Ale się cieszę! Nie no ostatnio rozmawiałam z nim z 5 może 4 lata temu... Nawet nie wiem jak teraz wygląda i wogle nie wiem nic o nim nowego. Będzie trzeba to nadrobić. A co do Leona... Tak ma na imię przystojny szatyn... Ładnie no nie? Jeszcze te oczy... Dobra przyhamuj Violka... Dowiedziałam się o szatynie sporo ciekawych rzeczy... Również uwielbia muzykę i taniec. Chciałam, żeby coś mi zaśpiewał, ale się uparł... No cóż opowiedział mi o sobie, a ja mu o mnie. I tak się zasiedzieliśmy do dwudziestej trzeciej. Teraz jestem w wannie i relaksuje się. No tak jest za 25 północ, a ja se siedzę w łazience... Jestem niemożliwa... Wychodzę z wanny i zaczynam osuszać ciało puchatym ręcznikiem. Moje kasztanowe włosy wysuszyłam i ubrałam się w piżamę. Ruszyłam w stronę pokoju Francesci, aby położyć się w swoim śpiworze. Otworzyłam powolutku drzwi do pomieszczenia, aby nie obudzić i mi się to udało. Położyłam się na swoim miejscu i natychmiastowo zasnęłam.

****
Leniwie się przeciągnęłam i sięgnęłam po mojego Samsunga. Sprawdziłam godzinę.
- Piąta siedem. - powiedziałam cicho do siebie. 
Jeszcze raz się przeciągnęłam i podeszłam do mojej walizki i wyciągnęłam odpowiednie ubrania. Powolnym krokiem udałam się do łazienki i zdjęłam piżamę, która wylądowała w koszu na pranie. Odkręciłam kurek z zimną wodą, żeby się orzeźwić i uregulowałam temperaturę cieczy. Nalałam sobie na dłoń niewielką ilość kokosowego żelu i wtarłam go w moje ciało. Na włosy wylałam trochę szamponu o zapachu czekolady i po chwili go spłukałam. Ubrałam się w przygotowane wcześniej rzeczy, wysuszyłam włosy i pokręciłam je. Wyszłam z łazienki po moją kosmetyczkę i wróciłam do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Zrobiłam se lekki makijaż i postanowiłam zjeść i przy okazji zrobić coś do jedzenia dla tych wariatek.
- Hmm... Może naleśniki z nutellą? - powiedziałam do siebie. Jak powiedziałam tak też zrobiłam, wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam robić wcześniej wspomniany posiłek. 

****
Po skończonym jedzeniu postanowiłam pójść obudzić te śpiochy. Ruszyłam do pokoju mojej przyjaciółki i je obudziłam.
- Pobudka! - krzyknęłam.
- Ale mamo jest dopiero... - zaczęła blondynka zerkając na zegarek - szósta czterdzieści pięć. - wymamrotała.
- Co?! - wrzasnęła Camila.
- No tak. - powiedziałam zerkając jednym okiem na wyświetlacz telefonu.
- Zajmuję łazienkę na górze. - oznajmiła Luśka i pobiegła do walizki w poszukiwaniu ubrań.
- No to ja na dole. - mruknęła Cami przy walizce.
- Fran, a ty przez ten czas możesz zjeść uszykowane prze zemnie śniadanie i wybrać ubrania na dziś. - rzekłam radośnie.
- Okej. - niemalże, że krzyknęła Włoszka i pobiegła do kuchni.
Postanowiłam, że pójdę posiedzieć w kuchni. Zobaczyłam zapłakaną brunetkę w kuchni.
- Ej co jest? - zapytałam.
- Nic.- odpowiedziała i wytarła łzy.
Podeszłam do niej i przytuliłam ją, a potem odsunęłam się kawałek.
- Fran, przecież widzę, że nie jest... - oznajmiłam.
- No w sumie masz rację... - załkała. - moja mama jest ciężko chora i muszę za miesiąc
wracać do Włoch. - rozkleiła się.
- Jeju Francesca... Ale wrócisz? - zapytałam z nadzieją.
- Tak... Jak moja mama wyzdrowieje z tego co mówił tata terapia będzie trwała około 2 miesiące, może trochę krócej. - powiedziała ocierając łzy.
- Nie martw się dasz radę... Wrócisz i będzie tak jak teraz. - mówiłam.
- Fran - krzyknęła rudowłosa - łazienka wolna. - dokończyła.
- Ok. - wymamrotała Włoszka i  ruszyła na górę po ciuchy.

****
Po niespełna 40 minutach z łazienki wyszła LudmiłaFrancesca. Zostało jeszcze niecałe 20 minut do Stud!o. Za kierownicą tradycyjnie usiadła blondynka. Ja siedziałam z przodu, a Cami i Fran z tyłu. Pod szkołą byłyśmy już po 5 minutkach. Brunetce poprawił się humor, a ja cieszyłam się jak małe dziecko, ponieważ zobaczę mojego najukochańszego  kuzyna.
- Vils, Violetta... - mało co nie wrzasnęła Luśka.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Pytałam się, o której wczoraj wróciłaś. - powiedziała.
- Aaa... Po dwudziestej trzeciej... - mówiąc to spuściłam wzrok i szłam. 
- A co się w tym czasie robiło? - zapytała mnie tym razem Włoszka.
- Eee... Noo... Yyy... Ten... - zaczęłam się jąkać - byłam na spotkaniu z Leonem. - powiedziałam bardzo cichutko.
- Co? Nie usłyszałam. - mówiła szyderczo się uśmiechając blondyna. 
- Byłam na spotkaniu z Leonem. - pisnęłam pod wpływem ich wzroku i  od razu oblałam się intensywnym rumieńcem. Chciałam uniknąć ich wypytywania więc pobiegłam do Stud!a z wymówką, że idę poszukać Fede. Nie powiem bieganie w szpilkach nie jest łatwe, ale dałam se radę. Musiał byś to widok komiczny Castillo. - powiedziała moja podświadomość, którą zignorowałam i podeszłam, do sali przesłuchań. 
- Federico Pasqauareli. - powiedział głośno imię następnego wchodzącego do sali. Federico. - pomyślałam.
-  Es necesario poder rugir
Inevitable saber gritar
Es importante para sentir
Imprescindible para cantar

Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar

Es necesario querer latir
Inevitable saber vibrar
Es importante para vivir
Imprescindible para cantar

Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar

Hasta las piedras quieren baila. - zaśpiewał jak się nie mylę swoją piosenkę.

Wyszedł z sali i od razu podszedł do mnie.
- Viola? - zapytał niepewnie na co kiwnęłam głową na znak, że tak.
- Kuzynko jak ja cię dawno nie widziałem! - krzyknął z uśmiechem i mnie przytulił.

****
Kochani...
Dziękuję za tyle wejść jesteście niesamowici <3
Każdy komentarz z waszej strony był dla mnie taką motywacją, że...  ♥♥♥
A ostatnio zobaczyłam ich tak dużo ;* I były taaakie miłe :D
Przepraszam, że na razie nie pojawi się rozdział 9... Eeee no ten xDD
Może napiszę go w nocy? xD Nie wiem... Zobaczę, bo może skączyć mi się paliwko xD
Moje kakałko ♥ A co do rozdziału... Opinię pozostawiam wam :) Liczę na tyle samo komów co pod notką, a może i więcej się pojawi <3
Ciao ;*
Ally ♥♥♥  

    

środa, 14 października 2015

Notka


Przychodzę do was z notką... No, a po co? Chcę wam ogłosić pewną rzecz dotyczącą tego bloga...



Nie wiem, czy wogle ktoś się nim przejmuje... Więc pewnie wam i tak jest to obojętne :( 
Jest mi z tego powodu smutno... Nie w tym rzecz, że skończyła mi się wena czy coś takiego... Ja po prostu się czuję jakbym pisała dla siebie, a nie dla innych :/ Kocham wszystkich którzy czytają mojego bloga... Ale komentarze też są ważne i to bardzo... One mnie motywują :) A największa ilość komentarzy to 3 od czytelniczek i 3 moje odpowiedzi... To smutne :'( Jeżeli to ma dla was jakiekolwiek znaczenie żebym dalej pisała to proszę wasz o komentowanie... Te motto CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ jest prawdziwe każdy wasz komentarz dodaje mi otuchy i chęci do dalszego pisania... A jest ich naprawdę mało... Liczba wchodzących na tego bloga, a liczba komentujących jest szokująca... Bloga odwiedziło 628 osób, a komentuje 3 lub 2... Mam nadzieję, że mogę na was liczyć :) Ja na prawdę nie chcę odchodzić... Ale to już wasza decyzja...
Dzisiaj nie pojawi się rozdział 8... 
No, ale poddawać się nie będę poddawać ze związku na to, że jest tak dużo osób odwiedzających, no i ze związku, że ja też uwielbiam pisać *-*
DO zobaczenia :*
Ally ♥♥♥


poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 7 ,,Podemos pintar colores al alma"

Rozdział jest dedykowany Violetta Vilu ♥
Pablo
Te dzieciaki są genialne...
Ich technika tańczenia...
Kiedy piosenka się skończyła zacząłem głośno klaskać.
- Dzieciaki jesteście świetne! - krzyknąłem.
- Dziękujemy! - powiedziały chórem.
- Teraz możecie iść do domu i widzimy się jutro w tej auli o ósmej. - oznajmłem.

****
Leon
- Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz. - skończyłem śpiewać piosenkę, którą wymyśliłem z myślą o ślicznej szatynce.
- Dzień dobry! - krzyknął jak się nie mylę Beto, najbardziej zakręcony nauczyciel w Stud!o.
- Dzień dobry. Beto, tak? - zapytałem się.
- Tak, a ty jesteś... - odpowiedział.
- Leon. Chcę zdawać do Stud!o. - powiedziałem.
- Ach, tak. Byłeś tu kilka razy, więc dlatego cię poznaję! - krzyknął radośnie.
- Beto ja już muszę iść. Mam nadzieję, że jutro się zobaczymy. - oznajmiłem ciepło.
- Tak na pewno się zobaczymy. Jestem w komisji. - odpowiedział.
- Do zobaczenia! - krzyknąłem gdy, już wychodziłem.
Nie usłyszałem czy mi odpowiedział, bo byłem już na dworze.
- Cześć. - przywitał się chłopak w czapce. - Maxi jestem. - dodał z uśmiechem,  który odwzajemniłem.
- Hej, a ja jestem Leon. - odpowiedziałem.
- To jest Marco i Fede. - przedstawił mi chłopaków.
- Federico? - zapytałem.
- Tak. Coś się stało? - również zadał mi pytanie.
- To ja Leon Verdas, twój stary przyjaciel. - krzyknąłem szczęśliwy.
- Leon?! To ty! - również wykrzyczał.
- Stary jak ja się cieszę, że cię widzę! Jak tam było we Włoszech? - oznajmiłem uradowany.
- A spoko. Tylko brakowało mi ciebie i mojej kuzynki. - odpowiedział.
- Ej, a może pójdziemy do Resto? - zapytał Maxi.
- Jasne! - krzyknęliśmy razem.

****
Gadaliśmy tak resztę dnia. 
Federico mieszka tylko 3 domy dalej od mojego... Maxi mieszka z nim, a Marco koło Stud!o.
Wracałem do domu zamyślony i nagle wpadłem na kogoś. Zdążyłem zainterweniować i złapać tę osobę w ramiona. Okazało się, że to ta piękna szatynka...
- Hej... - powiedziałem i się uśmiechnąłem. Również się uśmiechnęła. Ale ona się ślicznie uśmiecha. - powiedziała moja podświadomość. I  ma rację...
- Hej. - odpowiedziała chyba speszona.
- Leon jestem. - powiedziałem z uśmiechem, który jest na mojej twarzy odkąd ja dziś zobaczyłem.
- A ja Violetta. - oznajmiła cichutkim melodyjnym głosem.
- Miło mi Violu. - rzekłem patrząc jej prosto w brązowe tęczówki.
- Mi również. - wypowiedziała odważniej.
- Może pójdziemy do kawiarni? - zapytałem wesołym głosem.
- Dobrze. - wysłowiła się.

****
Rozmawialiśmy, aż do dwudziestej trzeciej i się rozeszliśmy. Gdy wszedłem do domu  ruszyłem do pokoju i wziąłem spodnie od dresu. Zeszedłem po schodach do łazienki. Buty postawiłem przy drzwiach, by je wynieść. Zdjąłem wszystkie zbędne mi ubrania i wszedłem do kabiny. Wykonałem wieczorne czynności (chociaż, była dwudziesta trzecia dziesięć) i założyłem czyste bokserki i spodnie od dresu. Poszedłem w stronę przedpokoju i zostawiłem trampki. Wróciłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżko i zaraz odpłynąłem. 

****
Hola ;* 
Przykro mi, że rozdział nie pojawił się w piątek :/ Więc mam pomysł... W środę jest wolne więc dzisiaj jest rozdział za piątek, a w środę pojawi się rozdział za dzisiaj i tak wszystko ureguluje.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i pojawią się pod nim komentarze no i pod rozdziałem 6 :)
Do zobaczyska w środę ;3 
Dzisiaj, albo jutro pojawi się baaaardzo ważna notka...
Bay :3
Ally ♥♥♥ 


poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział 6 ,,Co?! Jedenasta?!"

Rozdział dedykuję Mellon Mell <3 

Violetta
Hmm... Ta komedia jest bardzo ciekawa. Ten wątek...
- Violu, Violu... - szepnęła Fran.
- Tak? - zapytałam cicho.
- Wyłączmy już film i chodźmy spać... - powiedziała.
- Okej. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
Włoszka wyłączyła telewizor, a ja obudziłam Lu i Cami, po czym poszłyśmy spać.

**** Następny dzień ****
Przebudziłam się i sprawdziłam, która godzina.
- Jedenasta - powiedziałam do siebie.
Co?! Jedenasta?! Nie no spóźnimy się na rozpoczęcie w Stud!o...
- Dziewczyny! - krzyknęłam jak poparzona.
- Co? - zapytała zaspana blond włosa.
- Jest jedenasta! A rozpoczęcie roku na dwunastą... - krzyknęłam.
Dziewczyny natychmiastowo się podniosły.
- Ja zajmuję łazienkę na górze. - powiedziałam.
- To ja na dole. - prawie, że wrzasnęła zrozpaczona blondyna.
- Ok, to ja wchodzę po Violi. - oznajmiła Fran.
Zrezygnowana Cami poszła szukać ciuchów. No tak wszystkie wiemy, że jak Luśka wejdzie do łazienki to ciężko ją z niej wyciągnąć. Na miejscu Camili też bym tak się zachowała.
Poszłam po swoje ubrania i weszłam do łazienki. Wszystkie potrzebne mi później rzeczy położyłam na szafce i zdjęłam zbędne mi ciuchy. Weszłam do kabiny i opłukałam swoje ciało letnią wodą. Nalałam na rękę arbuzowego żelu pod prysznic i wtarłam w skórę. Włosy zostawiłam w spokoju, bo przecież wczoraj je myłam. Opłukałam się i wyszłam na mięciutki dywanik łazienkowy. Zawinęłam się w ręcznik i zaczęłam suszyć ciało. Ubrałam się we wcześniej uszykowany komplet. Zrobiłam lekki makijaż i pofalowałam włosy. Wyszłam z łazienki, poszłam po torebkę i popsikałam się moimi ulubionymi kwiatowymi perfumami. Schodziłam po schodach i zobaczyłam uszykowaną Ludmiłę. Nie powiem jestem zdziwiona tym, że ona jest uszykowana szybciej ode mnie.
- Lu, tak szybko się ubrałaś?- zapytałam.
- Tak. Prawda, że szybko? - odparła dumna.
- Oj Lu... - powiedziałam, po czym się zaśmiałam.
Zaraz potem zeszła Francesca i z łazienki wyszła Camila.
- Możemy już jechać? - zapytałam.
Dziewczyny kiwnęłam twierdząco głowami.
Luśka usiadła na miejscu kierowcy, ponieważ jako jedyna ma ukończone 18 lat i posiada prawo jazdy.

****
Jechałyśmy nie więcej niż 10 minut.
- Violu, która godzina? - zapytała Włoszka.
- Jest za pięć jedenasta. - powiedziałam.
- Uff... Już myślałam, że się spóźniłyśmy. - odpowiedziała Francesca.
Wysiadłyśmy z czarnego BMW i poszłyśmy w stronę Stud!a. 
- Fran słyszysz? - zapytałam gdy usłyszałam przepiękną piosenkę.
- Tak, pewnie ktoś ćwiczy na jutrzejsze przesłuchania. - oznajmiła nadzwyczaj spokojnie.
- Pewnie tak... - odpowiedziałam.
Ten ktoś ma śliczny głos, prawda? - zapytała moja podświadomość. Tak ma głos jak anioł... Chłopak ma talent. Przyznałam jej.
- Violka, Viola! - krzyknęła brunetka.
- Co? - zapytałam. 
- Ty się pytasz co? Mówię do ciebie od 4 minut, a ty się gapisz na drzwi. - powiedziała zdenerwowana.
- Przepraszam cie, zamyśliłam się. - rzekłam skruszona.
- Dobra, nic się nie stało, ale Pablo już woła. - oznajmiła i pociągnęła mnie za sobą. Jak mogłam się domyślić do auli, w której czekają nauczyciele.
- Dzień dobry. - powiedział Antonio, gdy wszyscy uczniowie już się znaleźli w sali.

****
Pablo razem z Antonio przywitali nas i poprosili przedostatnią klasę o zaśpiewanie ,,Hoy Somos Mas". Oczywiście Lara - dziewczyna, która się uważa za Divę całej szkoły - kłóciła się z wszystkimi, że to ona ma śpiewać pierwszy głos, ale wyszło tak, że ja, Lu i Maxi będziemy śpiewać.
Zaczęłam ja:

Valió la pena todo hasta aquí
porque al menos te conocí

Valió la pena lo que vivimos
lo que soñamos, lo que conseguimos

Valió la pena, pude entender
que cada historia es una razón
Para estar juntos, para creer
para que suene nuestra canción

Hoy somos tantos, hoy somos más
Hoy más que nunca iPuedo volar!

Todo vuelve a comenzar
Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy

Sabes, cuál es la verdad
iEs el latido de tu corazón!
Sabes que lo puedes escuchar!
iJunto al mío

Yo se que puedo confiar en mí,
Quien soy ahora ya descubrí
El mundo es casi perfecto ya
y casi todo, es mi realidad

No tengo miedo ya se quien soy,
se lo que busco y a donde voy

Todo vuelve a comenzar
Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy

Sabes, cuál es la verdad
Es el latido de tu corazón!
Sabes que lo puedes escuchar!
...Junto al mío!

Todo vuelve a comenzar
Juntos sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive...

Valió la pena todo hasta aquí.

****
 Hola :*
Przepraszam, że rozdział tak późno :/ Ale nie miałam wcześniej czasu.
Mam nadzieję, że wam się podoba :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ;D
Bay :D
Ally ♥♥♥




Theme by Violett