Dedykowany MarCysi i Melloniastej ♥
Violetta
- Niespodzianka!
- krzyknęli wszyscy razem.
Byłam zachwycona tym co moi przyjaciele dla mnie zrobili. Moje szczęście było niedopisania.Rozejrzałam się i zobaczyłam przepiękny tort, oraz górę prezentów.
- Dziękuję jesteście najlepsi! - krzyknęłam dławiąc się łzami szczęścia. Moi przyjaciele przytulili mnie, a po chwili podszedł do mnie szatyn.
- Kochanie czemu płakałaś? - zapytał przejęty.
- Leoś to łzy szczęścia. - uśmiechnęłam się zacierając z policzków ślady po łzach.
- Choć pójdziemy pograć w butelkę. - zaproponował ciągnąc mnie w stronę rapera stojącego przy laptopie z którym się praktycznie nigdy nie rozstaje.
- Maxi wyłącz muzykę, zagramy w butelkę. - oznajmił zielonooki szczerząc się.
- Ok. - mówił z uśmiechem brunet w czapce.
- Ludzie gramy w butelkę! - krzyknął przez mikrofon. Fran natychmiastowo powędrowała do kuchni po jakiś przedmiot do kręcenia, my usadowiliśmy się w kółku koło sporej kanapy. Włoszka wróciła z plastikowym opakowaniem po przezroczystej cieczy i posadziła swoją pupę na podłodze koło rudowłosej.
- Pierwsza kręcisz ty Violu. - powiedziała jak zwykle energiczna Francesca. Położyłam butelkę na środku sporego kółka i zakręciłam, wypadło na Luśkę.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytałam obmyślając jakie wyzwanie mogę dać blondynce.
- Wyzwanie! - powiedziała entuzjastycznie.- Dobra to masz stanąć na stole i zatańczyć do piosenki ,, Sexy and I Know It''. - wymyśliłam wyobrażając sobie tą sytuację. Blondynka wykonała zadanie i wróciła do koła.
Teraz piwnooka zakręciła plastikowym przedmiotem, wypadło na Camilę.
- Pytanie, czy wyzwanie? - zapytała z chytrym uśmieszkiem.
- Eee... wyzwanie. - powiedziała bojąc się co Ferro jej wymyśli, po tym wyrazie twarzy można stwierdzić, że dziewczyna jest zdolna do wszystkiego, dosłownie.
- Wyjdź na dwór. Nie ubieraj butów, ani krótki i podejdź do jakiegoś faceta żebrając o dziesięć złotych, tylko najpierw przebierz się w coś starego i zniszczonego. - zaśmiała się złowrogo Ludmiła. Rudowłosa poszła na górę i za chwilę wróciła wyglądając naprawdę jak jakaś bezdomna.
- Może być? - zapytała z grymasem na twarzy.
- Idealnie. - zaśmiała się blondi.
Cami wyszła na dwór i podeszła do jakiegoś faceta.
- Proszę o kilka groszy. Nie mam co jeść. - szarpała za jego rękaw. Mężczyzna spojrzał na nią i dał jej 10 zł.
- Dziękuje panu. Naprawdę dziękuje. - odeszła od niego cicho śmiejąc się. Weszliśmy do domu i usiedliśmy w kole. Ruda zakręciła i wypadło na mnie.
Cami wyszła na dwór i podeszła do jakiegoś faceta. - Proszę o kilka groszy. Nie mam co jeść. - szarpała za jego rękaw. Mężczyzna spojrzał na nią i dał jej 10 zł. - Dziękuje panu. Naprawdę dziękuje. - odeszła od niego cicho śmiejąc się. Weszliśmy do domu i usiadliśmy w kole. Ruda zakręciła i wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała
- Wyzwanie. - bąknęłam bojąc się co wymyśli.
- Weź całą butelkę wódki, ustań na stole i zatańcz do „Klaudia jest szalona". Udając, że ty masz na imię Klaudia. - powiedziała śmiejąc się.
Wzięłam butelkę z przezroczystą cieczą z procentami i stanęłam na stole.
- Klaudia jest szalona! W nocy zawsze moja! -zaczęłam śpiewać i tańczyć, popijając co chwilę wódkę.
- Leon weź ją stamtąd zdejmij. - powiedział Maxi.
-To jest moja dziewczyna i może robić co jej się podoba. - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Po skończonym zadaniu zeszłam ze stołu i usiadłam w grupie. Alkohol buzował w moich żyłach, dodając odwagi. Zakręciłam butelką i wypadło na rapera. Zemszczę się. Uśmiechnęłam się pod nosem mając ułożone wyzwanie.
- Pytanie, czy wyzwanie? - jestem 100% pewna, że brunet w czapeczce wybierze wyzwanie.
- Wyzwanie. - szykuj się na obciach - pomyślałam.
- Rozbierz się do gaci i ustań na stole udając striptizera. - haha i teraz zobaczymy. Maxiemu zrzedła mina, ale rozebrał się do bokserek i stanął na stole. Diego podszedł do sprzętu i włączył pierwszą lepszą piosenkę. Oczy wszystkich były skierowane na rapera, a kiedy zaczął tańczyć wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Po skończonym striptizie Maxiego to on zakręcił butelką. Wypadło na Leona. Maxi spojrzał na mnie i się głupkowato uśmiechnął.
- Pytanie czy wyzwanie? -spytał. Leon spojrzał na mnie i zmroził mnie wzrokiem. No przepraszam.
- Wyzwanie. - powiedział wystraszony.
- Wyzwanie tak? Muszę się zastanowić. - powiedział z szyderczym uśmiechem. Spoglądał raz to na mnie raz na mojego chłopaka. Co on do jasnej cholery kombinuje!? W głowie miałam tysiąc przykładów, ale nie wiadomo co on wymyśli, żeby się zemścić...
- Japierdole Maxi szybciej! - wrzasnął zirytowany Verdas.
- Dobra, dobra - powiedział gestykulując rękami.
- Masz... -nie dokończył.
- Maxi kurwa co mam!? - o chlera, szatyn się wkurwił. Raper podniósł ręce w geście obronnym.
- Już mówię. - powiedział przerażony.
- Masz zadzwonić do swojej mamy i powiedzieć jej, że masz dziecko z przypadkową dziewczyną i nie wiesz jak to powiedzieć dziewczynie z którą chodzisz! - powiedział dumny z siebie raper.
Szatyn wyjął z kieszeni telefon, wybrał numer i przyłożył IPhona do ucha.
- No hej mamo. -powiedział.
- No bo mam problem. Bo mam dziecko z przypadkową dziewczyną i nie wiem jak to mojej dziewczynie powiedzieć. -poczekał aż osoba w słuchawce sie odezwie.
- Mamuś nie denerwuj się proszę. - nagle szatyn odstawił telefon. Wściekły spojrzał na rapera.
- Jeżeli teraz będę miał przejebane to masz wpierdol. - warknął zielonooki zasłaniając telefon tak, żeby nic z ich rozmowy nie usłyszała jego rodzicielka.
Przyłożył z powrotem telefon do ucha.
- Mamo ale to był tylko żart. - zaśmiał się. Nagle mina mu zrzedła.
- Do cholery jasnej Leon nie żartuj tak, bo zawału dostanę. Lepiej ciesz się, że ojcu nie powiedziałam. - odezwał się damski głos w słuchawce.
- Dobrze mamo. Pa. - powiedział i się rozłączył.
- Zadowolony? - zapytał Maxiego.
- No jasne, że tak. - rzekł brunet.
- Ech... Może potańczymy? - zapytał Hernandez.
- Tak! - krzyknęliśmy wszyscy.
Włoszka podeszła do laptopa, żeby włączyć jakąś nutę lecz przeszkodził jej Ponte.
- Dziewczyny nie mają prawa go tykać. - wskazał na sprzęt.
- Okej. - jęknęła z niezadowoleniem Fran. Raper włączył wolną piosenkę i wyłączył światło zostawiając różnokolorowe lampki porozwieszane praktycznie wszędzie, dając niesamowity efekt. Na „parkiecie" była już Diecessa, Naxi i Brodmi.
- Czy solenizantka zatańczy ze swoim kuzynem? - zapytał Fede uśmiechając się.
- Ej, a ja to co? - burknął obrażony szatyn.
- Zatańczę raz z Federico i potem zatańczę z tobą. - zrobiłam maślane oczka, które działają na każdego.
- No dobrze. Czekam księżniczko. - rzekł z uśmiechem od którego zmiękły nogi nie jednej dziewczynie. Poszłam razem z Włochem tańczyć.
- Fede? - zapytałam.
- Co? - rzekł.
- Ty kochasz Lu? - popatrzyłam się na niego pytającym wzrokiem.
- Mi możesz powiedzieć. - uśmiechnęłam się zachęcająco tak, żeby powiedział mi całą prawdę.
- No okej kocham ją. - rozpromieniłam się.
- Działaj. - szepnęłam mu na ucho.
- A jeżeli ona nie czuje do mnie tego samego? - zapytał przejęty.
- Nie martw się o to. Ja wiem, że ona też cię kocha więc działaj Federico. - dodałam mu otuchy. W tym samym czasie piosenka się skończyła.
W końcu przyszedł ten moment. Lu zapaliła świeczki na torcie i wszyscy zaczęli śpiewać mi „Sto lat". Podeszłam do pięknego wypieku, zamknęłam oczy, pomyślałam życzenie i zdmuchnełam świeczki.
Zabawa trwała do godziny 24. Ja z Leonem nie piliśmy za dużo, ale jednak alkochol krążył w naszych żyłach. Wszyscy już spali, oprócz nas. Podeszłam do Verdasa
- Chcę ciebie teraz. - szepnęłam przygryzając płatek jego ucha. Chłopak wbił się w moje usta przygwożdżając do ściany. Niby byłam piana, ale nie na tyle, żebym nie myślała racjonalnie. Pieścił moje usta, w pewnej chwili uśmiechnęłam się, a on to wykorzystał i dołączył swój rozgrzany język. Ja również dołączyłam swój, całowaliśmy się bez opamiętania. Szatyn złapał mnie za pośladki i uniósł do góry, oplotłam swoje nogi wokół pasa mojego ukochanego. Zielonooki zaczął kierować nas na górę zostawiając naszych pijanych przyjaciół na dole.
Przed drzwiami od sypialni Leon odstawił mnie na podłogę i na chwilę oderwał się od moich spragnionych czułości ust, żeby otworzyć drzwi od sypialni. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia szatyn rzucił mnie na łóżko i zaczął obcałowywać szyje, na której zostawały małe, czerwone malinki. Po chwili przejęłam kontrole i usiadłam na nim okrakiem, zdjęłam mu koszulę i spodnie tak, że był już w samych bokserkach. Zaczęłam namiętnie całować jego tors, w końcu Verdas się ocknął i teraz to on był na „górze". Ściągnął ze mnie do połowy sukienkę i zaczął masować moje piersi. Zaczęłam cicho pojękiwać, chłopak zszedł niżej i zdjął całą sukienkę. Wtedy zostałam już tylko w bieliźnie. Leon nawet się nie zorientował, kiedy zsunęłam z niego bokserki. Szatyn położył się na plecach a ja przystąpiłam do akcji zaczęłam ssać sztywnego z podniecenia przyjaciela zielonookiego, a on cicho pojękiwał. Wkładałam go sobie do samego końca. W pewnej chwili poczułam w swojej buzi ciepłą spermę mojego ukochanego bez chwili zastanowienia zachłannie ją przełknęłam i podniecająco się oblizałam. Teraz to chłopak postanowił przejąć prowadzenie. Obrócił mnie na plecy i odpiął stanik. Zaczął ssać moje sutki, które po kilku chwilach zrobiły się twarde z podniecenia.
- Ahhhh Leon - pojękiwałam. Leon jeszcze chwilę masował moje piersi, a potem schodził coraz niżej i niżej aż dotarł do skromnych majteczek. Lekko musnął moją muszelkę przez materiał kusych stringów. Uniosłam swoje nogi do góry a szatyn w tym czasie zsunął moje majteczki, które poleciały gdzieś w kąt pokoju. Potem rozszerzył mi nogi i mocno musnął moją muszelkę. Zaczął ją pieścić swoim językiem. Moja „przyjaciółka" tryskała sokami, które Leon z chęcią połykał. Potem wsadził dwa pace do mojej dziurki. Wsuwał i wysuwał je, a ja pojękiwałam z rozkoszy. Po chwili dał mi swój jeden palec do polizania, a drugi wylizał sam. W końcu Verdas sięgnął po paczkę z prezerwatywą, którą mi dał. Rozerwałam ją i zaciągnęłam gumkę na jego członka. Zielonooki rozszerzył mi nogi i wsunął się we mnie, głośno syknęłam z bólu, który po chwili zamienił się w przyjemność. Chłopak wsuwał swojego penisa i wysuwał. Kochaliśmy się do białego rana. Po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie.
****Hejcia :*
Jak tam minął wam dzionek? Mi tak sobie xDD
Ale co tam ja, wy ważniejsi ;D
Jak wam podoba się 17-tka?
W końcu było ten teges ;)
Cieszycie się? :D
Aaaa prawie bym zapomniała dzięki komu powstał ten rozdział ^^
Jestem niezmiernie wdzięczna MarCysi ♥
Kochana nie wiem jak wyrazić w słowach jak bardzo jestem ci wdzięczna...
Ale wiedz, że najbardziej na świecie ;*
W poniedziałek mam choinkę <3
Może coś wstawię? Nie wiem xD Ale jeżeli chcecie mogę wstawić wam kilka zdjęć i jakiś krótki opis tego jak było i wgl. :) Jak chcecie napiszcie w komentarzach :D
Kocham
Całuję
Pozdrawiam ;*
Nati ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Melloniasta ;*
OdpowiedzUsuńMarCysia ;*
OdpowiedzUsuńNie musisz dziękować
UsuńZa to ja mam za co <3
Danke za dedykacje <3 :*
Co ja mam mówić jak wiem co sie dzialo w rozdzile przed innymi xD
xD
No właśnie <3
Ale i tak rozdział super <3
III +18 :D
A kto ci pomagał? xD
Ja! :D
Pozdro
Cysia <3
PS.Jest dla cb miejsce po new rozdziałem <3
Ola ;*
OdpowiedzUsuńOk, jesstem
UsuńMatko.!
Świetne to jest <3
gra w butelkę. MNIAM!
<3333
Ach. Te wyzwania. hahaah
I fragment 18+
Cudeńko
Czekam na więcej Kocie :D
Bayy
Maddy ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie urodziny!
UsuńDoczekałam się!
Maxi i te jego pomysły.
Zemsta jest słodka hah :*
Mamuśka wściekła.
Biedny Leon :(
Striptiz Maxiego haha
Cami żebrak;)
Pierwszy raz Leonetty :*
Rodziła cudooowny
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤ ❤
Maddy ❤
Dodo ;*
OdpowiedzUsuńHej kochana ! :* Świetny , cudowny :* Przepraszam , ze jestem tak pozno , ale do piatku byla szkoła .. i wiesz , ale teraz ferie mam wiec luzik ! :* Uhu grubo +18 leonetki :) Leos szalejesz chlopie ! ;) Nie wiem co mowic , ty wiesz , ze swietnie piszesz ale bede ci o tym przypominala za kazdym razem ! :* A wiec w skrocie cudo ! ;*
UsuńZapraszam do mnie i pozdrawiam :*
Fajny =) Choć nie lubię 18... Ale ogólnie fabuła jest OK!
OdpowiedzUsuńLL