Ona - Śliczna
blondynka, mająca 20 lat i już zmuszona do utrzymania niepełnosprawnego ojca
oraz młodszej siostry Mercedes. Nazywa się Martina Stoessel i pracuje w firmie
Blanco Company jako asystentka prezesa.
On - Jego arogancja dorównuje prawie wzrostu. Ma 30 lat, mimo ostatniego
dzwonka na założenie rodziny woli imprezować i mieć dziewczyny na jedną noc.
Jest prezesem w Blanco Company. Nazywa się Jorge Blanco.
Blondynka jak
codziennie rano była już w pracy. Odebrała z recepcji listy i zaczęła wypełniać
dokumenty. Dochodziła godzina 11 a prezesa dalej nie było. Nagle drzwi windy
otworzyły się i wyszedł już na pierwszy rzut oka bardzo zdenerwowany prezes.
- Stoessel za mną do gabinetu - rzucił. - I to już!
Bardzo zdenerwowana weszła za nim do pomieszczenia i usiadła na przeciwko.
- Wiem, że bardzo zależy ci na tej pracy. Dlatego mam dla ciebie propozycje.
- Tak? - zapytała cicho.
- Pojedziesz ze mną do mojej rodziny i będziesz udawać moją narzeczoną. Zapłacę ci za to tyle ile za pół roku pracy.
- Nie ma mowy! Nie będę udawała pana narzeczonej.
- Jeśli się nie zgodzisz możesz szukać nowej pracy, a ja nie zamierzam powiedzieć o tobie żadnego dobrego słowa.
Zaniemówiła. To był szantaż, ale nie mogła odmówić, za dużo od tego zależy.
- Wyjazd jutro o 10, przyjadę po ciebie. A teraz wracaj do pracy.
- Ale przecież... Żeby udawać pana narzeczoną musiałabym coś o panu wiedzieć.
- Wracaj do pracy.
- Stoessel za mną do gabinetu - rzucił. - I to już!
Bardzo zdenerwowana weszła za nim do pomieszczenia i usiadła na przeciwko.
- Wiem, że bardzo zależy ci na tej pracy. Dlatego mam dla ciebie propozycje.
- Tak? - zapytała cicho.
- Pojedziesz ze mną do mojej rodziny i będziesz udawać moją narzeczoną. Zapłacę ci za to tyle ile za pół roku pracy.
- Nie ma mowy! Nie będę udawała pana narzeczonej.
- Jeśli się nie zgodzisz możesz szukać nowej pracy, a ja nie zamierzam powiedzieć o tobie żadnego dobrego słowa.
Zaniemówiła. To był szantaż, ale nie mogła odmówić, za dużo od tego zależy.
- Wyjazd jutro o 10, przyjadę po ciebie. A teraz wracaj do pracy.
- Ale przecież... Żeby udawać pana narzeczoną musiałabym coś o panu wiedzieć.
- Wracaj do pracy.
Następny dzień
Punktualnie o 10 pod dom Stoessel podjechał samochód, w którym siedział jej
szef. Dzisiaj wyjątkowo nie był w garniturze. Miał żółtą koszulkę i granatowe
jeansy. Wysiadł z samochodu i pomógł Martinie włożyć walizkę do
bagażnika. Wsiedli do pojazdu, gdzie panowała nie przyjemna cisza.
- Właściwie to dlaczego w tak młodym wieku poszłaś do pracy? - przerwał
ciszę.
- Mój tata miał poważny wypadek i jest na wózku, a mama nie żyję. Muszę
utrzymywać mnie, jego i moją młodszą siostrę Mercedes.
- Aha.
- Może powiedziałby mi pan o swojej rodzinie? Mam w końcu udawać pana narzeczoną.
- Moja mama nazywa się Veronica, a tata Christopher, ale najlepiej będzie
jak w ogóle nie będziesz się odzywać.
Minęło 30 minut drogi, a Tini z minuty na minutę czuła się coraz gorzej.
- Mógłby się pan zatrzymać.
- Ta - powiedział mało zadowolony i zjechał na pobocze.
Martina szybko wysiadła z samochodu. Zrobiła kilka kroków, a złapanie
oddechu stawało się dla niej coraz cięższe. Wkrótce jej nogi również odmówiły
posłuszeństwa, zsunęła się na ziemię, a jej oczy zakrył czarny obraz. Zemdlała.
Obudziła się kiedy była już w samochodzie.
- Jesteś na coś chora, może uczulona? - zasypał ją masą pytań.
- Może przez to, że musiałam bardzo wcześnie wstać.
- Dlaczego?
- Musiałam przygotować i zaprowadzić Mechi do szkoły i pomóc tacie.
- Weź to i załóż na palec, to będzie twój pierścionek zaręczynowy - podał
śliczny pierścionek.
Zakładając stwierdziła, że jest sporo za duży. Pokazała mu rękę.
- Kurwa, na Blair był dobry.
Po chwili byli pod domem rodzinnym Blanco. Jorge jako gentleman zgasił samochód, obszedł go i
otworzył drzwi Tini. Pod drzwiami Chwycił ją w tali. Drzwi otworzyła im
średniego wzrostu, jednak bardzo piękna kobieta. Mama Jorge.
- Dzień dobry - powiedziała Martina i nieśmiało podniosła kąciki ust.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się szczerze i przytuliła dziewczynę. - Cieszę
się, że w końcu mogłam cię poznać.
- Ja też się bardzo cieszę.
Zaraz potem wychylił się ojciec.
- Christopher - podał jej rękę.
- Martina - wyciągnęła dłoń.
Z kuchni wyszła gosposia. Od razu podeszła i przytuliła kobietę.
- Zapraszam na obiad.
Wszyscy przeszli do jadalni. Tam był już posiłek. Każdy oprócz Tini wziął
się za jedzenie.
- Nie smakuje ci? - zapytała mama Jorge.
- Smakuje, jest pyszne tylko nie jestem głodna.
- A ty coś w ogóle jesz? Wyglądasz jak anorektyczka - bezczelnie stwierdził
jego tata.
Dziewczynie od razu przypomniała się sytuacja z gimnazjum. Wtedy to
wszystko się zaczęło, nic nie jadła. To nie jedna rzecz, która została jej do
tej pory. Oczy się jej zeszkliły, wyszła z jadalni.
- Pójdę za nią - powiedziała rodzicielka Jorge i wyszła.
Znalazła ją na dworze. Położyła jej dłoń na ramieniu.
- Coś się stało? Pamiętaj mi zawsze możesz powiedzieć.
- Po prostu ja nie potrafię - szlochała, a łzy same jej płynęły. - Ja nie
potrafię normalnie jeść.
- Dlaczego?
- W gimnazjum nie byłam szczupła, wszyscy mi dokuczali. Ja zaczęłam nie
jeść, stałam się jak kościotrup - teraz
płakała już na dobre.
Obie nie zauważyły, że w drzwiach stoi Jorge.
- Może się przejdziemy? - zapytała jego mama.
- Czemu nie.
Obie odeszły w stronę lasku.
- Ile właściwie masz lat?
- 20.
- A kiedy poznaliście się z moim synem?
- Około półtora roku temu.
- Przepraszam, że cię tak wypytuję ale dlaczego nie poszłaś na studia tylko
do pracy?
- Mój tata miał poważny wypadek i jest na wózku, a mama nie żyję. Muszę utrzymywać
mnie, jego i moją młodszą siostrę Mercedes.
- Dajesz radę?
- Muszę, nie mam innego wyjścia.
Po około 40 minutach wróciły do domu. Tini od razu udała się do pokoju, w
którym będzie spać. Był tam już Jorge.
- Gdzie byłaś? - spytał z wyrzutami.
- Na spacerze z pana mamą.
- Chcesz wszystko popsuć?! Miałaś z nikim nie rozmawiać!
- Uważa pan, że nie myślę?! Jeśli tak to
się pan myli! - wyszła z pomieszczenia, a następnie domu i udała się do
pobliskiego lasku.
Kiedy wróciła było po 24.
- Gdzie byłaś skarbie? - zapytała mama Blanco z troską.
- Zasiedziałam się w lesie.
- Pokłóciliście się z Jorge?
- Trochę się posprzeczaliśmy.
Nagle do kuchni weszła dopiero co wspomniana osoba.
- Chodź Tini na pewno jesteś zmęczona - podszedł i wziął ją na ręce.
Ona jak za dotykiem magicznej różdżki od razu zasnęła. Mężczyzna nie
chcąc budzić kobiety wyjął z jej walizki piżamę i przebrał w nią
leżącą na łóżku dziewczynę. Sam położył się
obok w bokserkach i nakrył ich kołdrą.
Następny dzień
Martina obudziła się przed Jorge. Była wtulona w jego tors, on obejmował ją
ramieniem, a nogi mieli poplątane. Tini od razu się odsunęła i wstała nie budząc szefa. Poszła do toalety gdzie wykonała
poranne czynności. Następnie przebrała się w białe spodenki z wysokim
stanem i różową krótką bluzkę z napisem Oczy mam wyżej. Wychodząc
z łazienki zobaczyła, że Jorge nadal śpi. Nudziła się więc pomyślała, że pomoże
w przygotowaniu śniadania. Zeszła do kuchni.
- Dzień dobry - przywitała się z ,,przyszłą teściową"
- Dzień dobry, jak się spało?
- Dobrze.
- Byłam u was wcześniej ale spaliście. Słodko razem wyglądacie. W końcu
Jorge znalazł odpowiednią dziewczynę.
- Dziękuje, a tak w ogóle to może pomóc w przygotowaniu śniadania?
- Nie, Alison już się wszystkim zajęła.
- To może ja obudzę Jorge?
- Tak, to dobry pomysł.
Szybko weszła na górę i skierowała się do ich pokoju. Podeszła do łóżka i
nachyliła się nad śpiącym szefem.
- Proszę pana, śniadanie - szepnęła.
Od przyzwyczajony do budzenia przez budzik zamachną się ręką przez co
przyciągnął do siebie Tini. W tym momencie do pokoju weszła mama Jorge.
- Chyba wam przeszkodziłam - powiedziała speszona widokiem, który zastała.
Martina leżała pod jej synem, a on był nad nią pochylony. Wyglądało jakby
zaraz mieli się pocałować. Od razu odskoczyli od siebie.
- Przecież nie musicie ukrywać, że się kochacie - powiedziała uśmiechnięta
i wyszła.
- Bardzo cię przepraszam, po prostu jestem przyzwyczajony, że to budzik
mnie budzi.
- Nie to ja powinnam przeprosić, nie powinnam była budzić pana w taki
sposób.
- Jestem Jorge - uśmiechnął się i podał rękę.
- Martina - oddała uścisk dłoni.
Po chwili zeszli zjeść śniadanie. Kiedy to zrobili Jorge postanowił, że
pójdą na spacer. Po 3 godzinnym spacerze po lesie wrócili do domu. Była już
godzina 17. Jorge poszedł do pokoju, a Tini razem z panią Blanco zaczęły robić
wspólnie pierogi.
- Chyba zabraknie mąki - stwierdziła starsza z kobiet.
- Zadzwonię do Jorge to może skoczy do sklepu.
- Tak to dobry pomysł - uśmiechnęła się.
Martina wyjęła komórkę i wybrała kontakt szef lecz nie
odebrał. Po chwili jednak oddzwonił.
- Co chciałaś?
- Pojechał byś do sklepu bo robimy z twoją mamą pierogi, a zabrakło nam
mąki?
- Tak, coś jeszcze.
- Też cię kocham - powiedziała czując na sobie wzrok kobiety.
- Jesteś z moją mamą?
- Tak - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Za 15 minut będę.
Rozłączyła się.
- Dlaczego masz go zapisanego szef?
- Nie wiem, sam się tak zapisał - zmyśliła i odwróciła wzrok, aby mama
Jorge nie zauważyła, że kłamie.
- Aha - obie się zaśmiały.
Po 15 minutach w kuchni pojawił się chłopak.
- Proszę - powiedział stawiając mąkę na stole i podszedł do dziewczyny.
Złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Na początku był on bardzo udawany,
dopiero z czasem zaczęli się całować dla samych siebie. W końcu rozdzielili wargi i patrzyli sobie w oczy.
Z transu wybudziło ich odchrząknięcie mamy mężczyzny. Po paru sekundach
kobiety znów zostały same w kuchni i dokończyły pierogi. Zmęczona Tini weszła
więc na górę do łazienki, wykonała wieczorne czynności i wyszła. Kiedy
wkroczyła do pokoju zobaczyła Jorge leżącego na łóżku i czytającego coś na
swoim tablecie. Podeszła i również położyła się na łóżku.
- Pieprzyć zasady - powiedział i wbił się w wargi Martiny.
Ich pocałunki robiły się coraz bardziej brutalne. Tini leżała teraz w samej
koszulce i majtkach pod Jorge, który nie miał już nic na sobie. Jednak to co
tam zrobili to już ich sprawa.
Następny dzień
Jorge obudził się przed Tini. Rozejrzał się i zobaczył, że on i jego towarzyszka która wtula się w jego tors
są nadzy.
- To już dzisiaj - szepnął.
Dzisiaj skończy się ich sielanka i wrócą do pracy. Blondynka zaczęła się
budzić.
- Znaczyło to coś dla ciebie? - zapytała.
- Dla mnie to był niezobowiązujący seks.
- Okej.
- To dla ciebie - wyjął z szafki kopertę i podał dziewczynie.
- Dziękuję - powiedziała ze smutną miną.
Przez te 3 dni poznała innego Jorge, takiego go właśnie pokochała...
8 Miesięcy później
Tini nie pracuje już u Jorge. Zwolniła się pod pretekstem lepiej płatnej
pracy. Tak na prawdę w ostatnią noc u jego rodziców zaszła w ciąże lecz on
wyraził się jasno dla niego to był niezobowiązujący seks. W jej życiu sporo się
zmieniło. Ojciec umarł, a ona adoptowała Mechi. Nie mogła zostawić tej małej
dziewczynki na pastwę losu, to w końcu jej siostra. Jorge natomiast po historii
z Martiną bardzo się zmienił. Powiedział rodzicom, że tylko udawali, nie sypia
już codziennie z
inną kobietą. Całkowicie oddał się firmie. Nie potrafił jednak zatrudnić
innej asystentki. Dla niego zawsze te miejsce powinna obejmować Martina. Przez
te trzy dni również ją pokochał, tylko nie zdążył jej tego powiedzieć.
Aktualnie znajduje się w parku, biega. To jedyny czas kiedy może pomyśleć o
pięknej blondynce. Nagle wpadł na jakąś kobietę.
- Bardzo panią przepraszam - spojrzał trochę wyżej. Na pierwszy rzut oka
widać, że kobieta jest w ciąży.
- Nic się nie stało.
Oboje spojrzeli sobie w oczy. Od razu się rozpoznali.
- Tini? - zapytał radośnie.
- Jorge?
- Tak - odpowiedzieli razem.
- Masz kogoś? - spojrzał na jej brzuch.
- Nie, ojciec dziecka nawet nie wie, że nim zostanie.
- Dlaczego mu nie powiesz? - zapytał.
- Nie chce rujnować mu życia. Wyraził się jasno, to nic dla niego nie
znaczyło - powiedziała smutna.
- Ja tam bym chciał żeby ktoś zrujnował mi życie taką wiadomością.
- Zostaniesz ojcem - szepnęła.
- Ja?? - zapytał szczęśliwy.
- Tak - powiedziała.
Od razu ją przytulił.
- Kocham cię - szepnął w jej włosy, jednak ona usłyszała.
- Ja ciebie też.
2 Miesiące później
Tini razem z Mechi i dopiero co urodzonym synkiem - Diego są u rodziców
szatyna.
- Cieszę się, że jednak jesteście razem - powiedziała zadowolona pani
Blanco.
- Ja też.
- Gdzie Jorge? - zapytał pan Christopher.
- Sprawdza jak tam z budową naszego domu.
A tak, zapomniałam wspomnieć, że Jorge kiedy dowiedział się, że Martina
jest w ciąży i adoptowała Mercedes od razu wziął się za budowanie domu. Do tego
wszystkiego oświadczył się jej, a w nie dalekiej przyszłości chce również
adoptować Mechi.
Jak dalej potoczą się ich
losy?
Nikt tego nie wie, ale jedno jest pewne.
Już na zawsze będą szczęśliwą i kochającą się rodziną.
****
No i I miejsce ♥
****
No i I miejsce ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz