Dedykuję Maddy <3
~Bo mogę zrobić co chcę, mogę zwiedzić cały świat
I może gdy będę to robił spotkam dziewczynę
Jestem na etapie życia z długopisem i kartką
Spełniam swoje marzenia i nie będę musiał martwić się o zapłatę
Ale jeśli to się nie powiedzie, będę się uśmiechał
I może gdy będę to robił spotkam dziewczynę
Jestem na etapie życia z długopisem i kartką
Spełniam swoje marzenia i nie będę musiał martwić się o zapłatę
Ale jeśli to się nie powiedzie, będę się uśmiechał
- Ja... za... tobą... też. - szepczę mu prosto w usta.
Powoli pcha mnie na ścianę, a ją jęczę prosto w jego wargi. Po chwili słyszymy głośne chrząknięcie i się od siebie odsuwamy.
- Ja nie chciałam przeszkadzać. - mówi lekko speszona Francesca.
- Nic się nie stało. - oznajmiam lekko się uśmiechając. Kiedy Leon zrobił minę naburmuszonego dziecka spiorunowałam go tylko wzrokiem. Tak to ja się z nim bawić nie będę... Poprawiam włosy i idę w kierunku kuchni.
- Violka zaczekaj! - woła za mną Włoszka. Przystaje i czekam na nią.
- Tak? - pytam kiedy znajduje się już koło mnie.
- Mogę ci pomóc? - pyta, a ja zaczynam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - zadaje kolejne pytanie przez co się opanowuje.
- Po prostu nie wiem czemu się mnie o taką głupotę pytasz. - odchrząkuję tak, by mój głos nabrał normalnej barwy.
- To co mogę? - zadaje znów te same pytanie. Kiwam głową powstrzymując się od chichotu.
Po kilku męczących godzinach dom był tak jak go zastałam po powrocie ze szpitala.
- To co pakujesz się i jedziemy do mnie? - podchodzi do mnie szatyn i uśmiecha delikatnie.
- Ale jak to? - posyłam mu pytające spojrzenie, a ten się śmieje.
- Z czego tak rżysz? - prycham oburzona.
- Nie pamiętasz moja złośnico jak ci mówiłem w szpitalu, że nie pozwolę, aby stała ci się jakaś krzywda i, że wprowadzisz się do mnie? - nagle zaczyna coś mi świtać i uśmiecham się tak jakbym przed chwilą nic się nie wydarzyło.
- Aaaaaa. - kierujemy się na górę i wchodzimy domojego pokoju. Z pod łóżka wyjmuję walizki i wrzucam do nich moje rzeczy, które jak się okazuje nie mieszczą mi się w nich... Została mi jeszcze z 1/4 rzeczy... Opadam na pościel i kieruję wzrok na szatyna, który próbuje zapiąć jedną z moich walizek.
- To może ja pójdę do Lusi po jeszcze jedną lub dwie walizki? - pytam wstając. Szatyn kiwa głową i powraca do wcześniejszej czynności. Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do pokoju mojej przyjaciółki. Cicho pukam, a kiedy słyszę ciche Proszę otwieram drzwi.
- Hej Lu mogę pożyczyć walizkę? - zadaje pytanie, a ta tylko kiwa głową szczerząc się do ekranu.
- Dzięki, ale dlaczego się tak szczerzysz? - patrzę na nią pytającym wzrokiem, a ta pokazuje mi tylko telefon. Zaczęłam czytać, a kiedy skończyłam piszczałam z blondynką jak jakaś upośledzona.
- Co tu się odwala? - pyta Francesca, a za nią wchodzi Naty i Cami.
- Bars and Melody będą w Buenos Aires! - piszczę, a im również udziela się nasza wariacja.
- Bars an Melody będzie w BA! - piszczymy na cały dom skacząc.
- A kiedy? - pyta się rudowłosa kiedy się trochę uspokajamy.
- 7 listopada. - oznajmia blondynka.
- KUPUJEMY BILETY! - krzyczymy. Wchodzimy na odpowiednią stronę i kupujemy bilety M&G, dzięki którym będziemy miały szansę porozmawiać i przytulić chłopaków, którzy tak mocno nam imponują. Mimo iż Leo jest od nas młodszy to jest genialny w tym co robi, tak samo Charlie, który jest w tym samym wieku.
- Będzie cudownie! - piszczę podekscytowana.
- Na pewno! - przytakuje Włoszka z szerokim uśmiechem.
- Włączamy „Stay Strong”? - pyta Naty, a my klaszczemy z zacieszem w dłonie.
Biegnę do mojego pokoju, gdzie Verdas siedzi na łóżku i przegląda coś na telefonie. Pośpiesznie biorę mój MacBook i wracam do pokoju piwnookiej.
- Już mam lapka. - włączam urządzenie i kieruję się na YouTube gdzie włączam wybraną przez nas piosenkę.
Powoli pcha mnie na ścianę, a ją jęczę prosto w jego wargi. Po chwili słyszymy głośne chrząknięcie i się od siebie odsuwamy.
- Ja nie chciałam przeszkadzać. - mówi lekko speszona Francesca.
- Nic się nie stało. - oznajmiam lekko się uśmiechając. Kiedy Leon zrobił minę naburmuszonego dziecka spiorunowałam go tylko wzrokiem. Tak to ja się z nim bawić nie będę... Poprawiam włosy i idę w kierunku kuchni.
- Violka zaczekaj! - woła za mną Włoszka. Przystaje i czekam na nią.
- Tak? - pytam kiedy znajduje się już koło mnie.
- Mogę ci pomóc? - pyta, a ja zaczynam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - zadaje kolejne pytanie przez co się opanowuje.
- Po prostu nie wiem czemu się mnie o taką głupotę pytasz. - odchrząkuję tak, by mój głos nabrał normalnej barwy.
- To co mogę? - zadaje znów te same pytanie. Kiwam głową powstrzymując się od chichotu.
Po kilku męczących godzinach dom był tak jak go zastałam po powrocie ze szpitala.
- To co pakujesz się i jedziemy do mnie? - podchodzi do mnie szatyn i uśmiecha delikatnie.
- Ale jak to? - posyłam mu pytające spojrzenie, a ten się śmieje.
- Z czego tak rżysz? - prycham oburzona.
- Nie pamiętasz moja złośnico jak ci mówiłem w szpitalu, że nie pozwolę, aby stała ci się jakaś krzywda i, że wprowadzisz się do mnie? - nagle zaczyna coś mi świtać i uśmiecham się tak jakbym przed chwilą nic się nie wydarzyło.
- Aaaaaa. - kierujemy się na górę i wchodzimy do
- To może ja pójdę do Lusi po jeszcze jedną lub dwie walizki? - pytam wstając. Szatyn kiwa głową i powraca do wcześniejszej czynności. Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do pokoju mojej przyjaciółki. Cicho pukam, a kiedy słyszę ciche Proszę otwieram drzwi.
- Hej Lu mogę pożyczyć walizkę? - zadaje pytanie, a ta tylko kiwa głową szczerząc się do ekranu.
- Dzięki, ale dlaczego się tak szczerzysz? - patrzę na nią pytającym wzrokiem, a ta pokazuje mi tylko telefon. Zaczęłam czytać, a kiedy skończyłam piszczałam z blondynką jak jakaś upośledzona.
- Co tu się odwala? - pyta Francesca, a za nią wchodzi Naty i Cami.
- Bars and Melody będą w Buenos Aires! - piszczę, a im również udziela się nasza wariacja.
- Bars an Melody będzie w BA! - piszczymy na cały dom skacząc.
- A kiedy? - pyta się rudowłosa kiedy się trochę uspokajamy.
- 7 listopada. - oznajmia blondynka.
- KUPUJEMY BILETY! - krzyczymy. Wchodzimy na odpowiednią stronę i kupujemy bilety M&G, dzięki którym będziemy miały szansę porozmawiać i przytulić chłopaków, którzy tak mocno nam imponują. Mimo iż Leo jest od nas młodszy to jest genialny w tym co robi, tak samo Charlie, który jest w tym samym wieku.
- Będzie cudownie! - piszczę podekscytowana.
- Na pewno! - przytakuje Włoszka z szerokim uśmiechem.
- Włączamy „Stay Strong”? - pyta Naty, a my klaszczemy z zacieszem w dłonie.
Biegnę do mojego pokoju, gdzie Verdas siedzi na łóżku i przegląda coś na telefonie. Pośpiesznie biorę mój MacBook i wracam do pokoju piwnookiej.
- Już mam lapka. - włączam urządzenie i kieruję się na YouTube gdzie włączam wybraną przez nas piosenkę.
Zaczynamy tańczyć w rytm piosenki i śpiewać na cały głos próbując rapować tak jak robi to 16-latek. Po chwili do pokoju wparowuje Leon, który patrzy się na nas jak na debilki.
- Violu idziemy już? - pyta, a ja zaczynam jeszcze głośniej naśladować Devries'a dając mojemu ukochanemu do zrozumienia, że nigdzie się nie wybieram.
Zrezygnowany wychodzi z pomieszczenia zostawiając mnie i moje przyjaciółki w spokoju.
****
Witam was w drugiej części rozdziału 33 ^^
Mam nadzieję, że wam się podoba :D
Vilu, Lu, Fran, Cami oraz Naty mają niezły zaciesz, że jadą na koncert BaM <333
One to chyba mają u mnie za dobrze... No w sumie sama bym chciała być, ale na razie to jeszcze muszę sobie poczekać xDD
Zostawiam wam ten rozdział do ocenki ;)
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Bosze *-* <3333333333