niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 29 ,,To nie miało tak być..."

Dedykuję wszystkim, którzy komentują <333
'
~I'm fucking crazy, need my
 prescription filled

Leon
- A skąd wiesz,nadal cię kocham? - zapytałem. Ona się na mnie popatrzyła, otworzyła buzię i po chwili wstała i wybiegła z pokoju... Matko co ja zrobiłem? Powiedziałem to tylko po to, aby zasiać małą nutkę niepewności, a miałem zaraz powiedzieć, że żartowałem! Postanowiłem dłużej nie zwlekać i wybiegłem za nią. Kiedy byłem już na dworze rozejrzałem się. Jest! Pobiegłem za nią, wbiegła na ulicę. Jakiś samochód jechał bardzo szybko. Przyspieszyłem. 
- Nie! - tylko to zdołałem zawołać kiedy ten ktoś ją potrącił.
- Violetta! - krzyknąłem kiedy dobiegłem do kruchej szatynki. Sprawca uciekł, a ja jak najszybciej wykręciłem numer na pogotowie i cierpliwie czekałem tuląc do siebie dziewczynę.
- Proszę się odsunąć. - powiedział jeden z ratowników. Posłusznie wykonałem polecenie i czekałem niecierpliwie na to, aż pojedziemy do szpitala.
- Nie może pan z nami jechać. - mówi kiedy chcę wsiąść do ambulansu. To chyba nie jest mój dzień... Nie zwracając dalej uwagi na nic pobiegłem do domu Federico.
- Stary zawieź mnie do szpitala. - mówię zdyszany.
- Po co? - pyta.
- Wyjaśnię ci w drodze. - oznajmiam. -  Szpital Universitario Austral. - uprzedzam jego pytanie. Włoch idzie do garażu, a ja za nim. Wsiadamy i przyłączamy się do ruchu drogowego.
- Cholera. - klnę pod nosem kiedy widzę korek. 
- Nie ma innej drogi? - pytam. Ten tylko kiwa głową i już wjeżdżamy w jakąś uliczkę.
- No to po co ci się tak śpiesz do tego szpitala? -  zadaje pytanie.
- Twoją kuzynkę potrącił samochód. - mówię na jednym wdechu. Chłopak daje gazu i po 2 minutach jesteśmy pod budynkiem. Wychodzę trzaskam drzwiami, krzyczę do Federa Przepraszam! i kieruję się jak najszybciej do recepcji.
- Dzień dobry, chciałem się dowiedzieć gdzie leży Violetta Castillo. Przywieźli ją przed chwilą z wypadku samochodowego. - mówię najspokojniej jak tylko potrafię.
- A pan jest? - pyta.
- Narzeczonym. - wypalam.
- Piętro 3, sala 259. - powiedziała, a ja już kierowałem się do windy.
    Kiedy tylko dojechałem na odpowiednie piętro zacząłem biegać jak idiota w poszukiwaniu odpowiedniej sali. Jest! Już chciałem wejść do sali, ale zatrzymał mnie głos.
- Nie może pan tam wejść. - oznajmia, a ja zmieniam wyraz twarzy na jeszcze bardziej przygnębiony.
- Pójdę po doktora i  pan z nim porozmawia. - mówi, a mi robi się trochę lżej na sercu.
- Dziękuję. - mówię i siadam na krześle.
    Po niecałych 5 minutach podchodzi do mnie jakiś mężczyzna, pewnie doktor.
- Pan jest narzeczonym panny Castillo, prawda? - pyta, a ja przytakuję.
- Chodźmy do mojego gabinetu. - podążam za nim. Wchodzimy do pomieszczenia, siadam na krześle i wsłuchuję się w słowa mężczyzny. 
- Pana narzeczonajest w stanie krytycznym. Ma złamaną rękę, kilka żeber i wstrząśnienie mózgu. - oznajmia, a ja czuję się jeszcze bardziej winny.
- Dziękuję za informacje, a czy mogę do niej wejść? - pytam.
- Możesz, ale nie za długo. - mówi, a ja w pośpiechu mówię Do widzenia i wychodzę z gabinetu. Szybkim krokiem idę ku sali, w której leży moja kochana Viola.
- Cześć skarbie. - mówię z lekkim uśmiechem.
- Wiesz to nie miało tak być... - szepczę siadając na krześle.
- Ja chciałem tylko zasiać nutkę niepewności, a wyszło jak wyszło. - łapię ją za kruchą dłoń i pocieram kciukiem o zewnętrzną część.
- Nawet nie wiesz jak żałuję, że w ogóle to powiedziałem, że to przeze mnie walczysz teraz o życie... Przepraszam. - mówię cicho i przytulam się do mojej ukochanej. 
- Kocham cię i nic tego nie zmieni. Proszę nie umieraj... - łzy spływają po mi policzkach, nie ukrawam już emocji, które we mnie tkwią. Nagle poczułem, lekki ucisk na dłoni, którą trzymałem Vilu.
- Proszę pana koniec odwiedzin. - mówi pielęgniarka, która przed chwilą weszła tutaj.
- Dobrze, a mogę panią o coś zapytać? - patrzę na nią, a ta kiwa głową.
- A o co chodzi z tym zaciśnięciem dłoni podczas śpiączki? - pytam, a ta się uśmiecha.
- To znaczy, że ta osoba cię słyszy i w ten sposób to pokazuje. - oznajmia i wychodzi.
- Dziękuję. - mówię do niej, a po chwili zwracam się do szatynki. - Kochanie wrócę jutro rano. - i wychodzę mówiąc krótkie Do widzenia.

****
Witam was w rozdziale 29 ^^ 
Wow! Jak ten czas szybko leci xD 
Mam nadzieję, że wam się spodoba i do zobaczenia wkrótce! 
Kocham 
Całuję
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 28 ,,Ja tak nie potrafię..."

Dedykuję Sysi <333

~Wzór na szczęście? Ty+Ja ♥


Po chwili usłyszałam straszne wrzaski.   
- Camila! - to była blondynka.  
- Chciałam was tylko obudzić. - zaśmiała się. - Przez ciebie jestem cała mokra! - pisnęła Francesca. Postanowiłam przerwać tą kłótnię. Niestety nie udało mi się, bo kiedy wyszłam z pokoju widziałam tylko burzę blond loków biegnącą w stronę pokoju Torres. Ciekawe co zrobi kiedy zobaczy, że ma całą pomarańczową twarz... - pomyślała moja podświadomość. - Kakao! - krzyknęłam jakby było to oczywiste i zbiegłam na dół. Do kubków, które wyjęłam z szafki wsypałam cztery łyżeczki kakao jak pisze na opakowaniu i dolałam trochę gorącej wody. Wymieszałam i dodałam mleko, a na sam koniec po kilka pianek. - Dziewczyny! Chodźcie kakao! - krzyknęłam. Po chwili blondyna, ruda, Włoszka i Hiszpanka, której wcześniej nie było ustawiły się w rządku przede mną. Podałam każdej jej kubek i usiadłam na kanapie.  
- Mamy trochę do sprzątania. - oznajmiła Rico bez zapału. - No cóż... Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. - wypaliłam.
  Pogadałyśmy trochę i zabrałyśmy się za sprzątanie. Po upływie 3 godzin dom lśnił czystością.
- W końcu! - jęknęła Ludmiła.- Tak to nigdy się nie wymęczyłam... Nawet na zakupach z tobą. - Cami wskazała Ferro i opadła bezwładnie na kanapę.- Nie przesadzaj to z Lu to tylko pryszcz tak jak i w naszym domu, żebyś ty wiedziała jak się sprząta po chłopakach... - wypaplała zmęczona Włoszka.- Tu masz rację pamiętam ostatnią imprezę. - oznajmiłam.
Wchodzę do domu. Otwieram drzwi do apartamentu. Od razu w progu odurza mnie zapach papierosów i alkoholu.Głośna muzyka. W tłumie zauważam mnóstwo nieznanych mi osób. Widzę również Ludmiłę tańczącą na stole z Federico do piosenki Party Rock Anthem. Leon siedzi na kanapie i całuje się z jakąś rudą. Gdy zobaczyłam ten widok... Coś we mnie pękło.
- Viola. Viola. - szturcha mnie Camila. Z mojego oka wypływa jedna pojedyncza łza pokazująca jak bardzo zrobiłam źle nie zgadzając się na propozycję Leona... Teraz będę tylko cierpieć...
- Vilu co się dzieje? - pyta zmartwiona Włoszka. Spoglądam na nią smutnym wzrokiem.
- Nic. - mówię. Wstaję z kanapy i kieruję się do mojego królestwa. To straszne zobaczyć swojego ukochanego z inną osobą, ale sama wybrałam sobie taki los...Nie mogę nic z tym zrobić. Wyśmiałby mnie gdybym od tak zmieniła decyzje. Ale może to i dobrze? Może dobrze że nie jesteśmy razem? Każde idzie w swoją stronę... Ale to tak cholernie boli... I co ja mam teraz zrobić? Patrzeć jak jest z inną czy jednak przyznać, że popełniłam błąd? A może zakochać się w kimś innym? Nie,ja nie dam rady zakochać się w kimś innym niż Leon. To by było zbyt ciężkie... Bo co by było gdybym została starą panną z kotami? Nie chcę tego.... Ja bym nie mogła pokochać kogoś innego...On jest moim ideałem. Ja nie mogę bez niego żyć! Nagle słyszę jak ktoś puka do mojego pokoju 
- Proszę. - cichutko się zgadzam, aby intruz wszedł. Nie dowierzam. To Leon. Osoba którą tak bardzo kocham. 
- Leon co ty tu robisz? - pytam kiedy siada na moim łóżku.
- Przyszedłem. - spuszcza wzrok. Coś mi tu nie gra. 
- O co chodzi? - zadaje kolejne pytanie i ścieram z policzków łzy.
- Słyszałem że potrzebujesz pomocy. - zaczyna - Tak więc jestem. 
- Kto ci powiedział że potrzebuje pomocy? - zadaje pytanie i wygodniej siadam na łóżku. 
- Dziewczyny. - mówi spoglądając na mnie.
- Nie wiem co się z tobą ostatnio dzieje. Jesteś inna.Nie taka w której się zakochałem. 
- Niby w jakim sensie? Jestem tą samą dziewczyną. Nie zmieniłam się. - mówię delikatnie się rumieniąc.
- No wiesz nie tryska od ciebie ta sama pozytywna energia, którą było wcześniej czuć na kilometr. - oznajmia. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- Leon...Ja tak nie potrafię.-szepczę wstają szybko z łóżka.
- Czego nie potrafisz? - staje naprzeciw mnie.
- Nie potrafię przestać cię kochać. - szepnęłam i zsunęłam się po ścianie szlochając.
Chłopak nic nie mówiąc podszedł do mnie i przytulił.Tak bardzo mi jego brakowało.Tak mocno za nim tęskniłam.
Siedzieliśmy w ciszy, potrzebna nam była tylko nasza obecność, żadnych słów. Ja i on przytuleni do siebie siedzimy na ziemi i patrzymy się na widoki za oknem.
- Leon - szepnęłam. Szatyn spojrzał na mnie.
- Czy to coś zmieni?
- Co masz na myśli?
- Czy to że nadal się kochamy.... No wiesz. Zmieni coś?
- A skąd wiesz, że nadal cię kocham? - zapytał, a mnie zatkało. Czyli wystarczyła chwila i on o mnie zapomniał? Nie wierze. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Natychmiast wstałam i wybiegłam z domu. Nie chce go wiedzieć. Nie chcę nikogo widzieć.
To wszystko nie ma sensu. Jak ja mogłam powiedzieć mu, że go kocham teraz pewnie razem z tą rudą suką będą się ze mnie nabijali... Biegłam zalana łzami nie zwracałam uwagi na nic i nagle poczułam straszny ból, a przed oczami zapanowała ciemność...

****
Witam, witam ludziska xD
Jak widzicie powstał taki oto rozdział xD
Większość pisałam z Cyśką ^^
Loff kochanie <3 ;*
Więc jest on genialny, bo Sysia mi tu pomogła XDDD
Dobra nie mam pomysłu na notkę :'D
Kocham 
Całuję 
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka, aka Król Julian, aka Jednorożek ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Awww... Mdleje *-* ♥

niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 27 ,,Pod tym wszystkim ja..."

Rozdział dedykuję ѕку ✨

Violetta
- Ale mnie bolą plecy... - podniosłam się na łokciach i zobaczyłam śmieszną sytuację z moimi przyjaciółkami w roli głównej... Leżałam na kanapie, która była cała zasypana przeróżnymi słodyczami, stół był wywalony, a na nim Włoszka, której nogi spoczywały na twarzy Ferro. Blondynka miała twarz pomazaną czymś pomarańczowym... Ten kto to zrobił ma u blondyny przewalone... Spuściłam nogi i podniosłam się z kanapy, a po chwili usłyszałam głośne syknięcie.
- Ała! - jęknęła jak się założę Camila. Spuściłam wzrok. Moje mniemanie się potwierdziło. 
- Boże! Cami nic ci nie jest? -zapytałam kiedy podniosła się z podłogi.
- Spok nic mi nie jest, tylko trochę brzuch mnie boli. - oznajmiła i opadła na kanapę.
- Zrobić ci herbatę, czy kakao? - zadałam pytanie, ale wiem jakiej mogę się spodziewać odpowiedzi.
- Kakao!  - pisnęła szczęśliwa klaszcząc w ręce jak mała dziewczynka. Wiedziałam!
- A jak obudzić te dwa pajace? - dodała.
- Może oblej je wodą! - zaśmiałam się i ruszyłam do kuchni. Usłyszałam, że dziewczyna biegnie po schodach, a po chwili trzask.
- Nic mi nie jest! - krzyknęła zanim zdążyłam zadać  pytanie na, które odpowiedziała. Zaśmiałam się pod nosem na tą całą sytuację. Z szafki wyjęłam pięć kubków.
- Nie nikt nie wie
jak to jest, ukrywać się
pod tą maską.
Chcę odwrócić zły czar 
i cofnąć te niepotrzebne łzy.
Och skarbie tak bardzo bym chciała 
mówić wprost tak jakbym się nie bała,
a może zrozumiałbyś, że... - słowa i melodia sama nasuwała mi się na język. Po chwili zrozumiałam, że mam początek nowej piosenki więc jak torpeda wpadłam do mojego pokoju i wyjęłam partyturę oraz czystą kartkę. Moje palce zaczęły tworzyć złudnie podobną melodię do tej, w rytm której śpiewałam.
A reszta sama zaczęła się tworzyć.
- Pod tym wszystkim ja
jestem tą, którą kochasz
jestem tą, o której śnisz
Pod tym wszystkim ja
tęsknię za głosem twym 
nie rezygnujmy z nas.

Cóż przyznaję się, że w tej
głupiej grze pogubiłam się,
więc chcę wrócić na start, bo 
jesteś mym snem nie ukryjesz się.
Och skarbie tak bardzo bym
chciała mówić wprost tak jakbym 
się nie bała, a może zrozumiałbyś, że...

Pod tym wszystkim ja
jestem tą, którą kochasz
jestem tą, o której śnisz
Pod tym wszystkim ja
tęsknię za głosem twym 
nie rezygnujmy z nas.

I chociaż mi mówisz nie 
ja nie poddam nigdy się, 
bo wciąż głęboko więżę,
że możemy podnieść się
ja wiem, że ty też tak masz 
przestań się wreszcie bać i 
odkryj to co chowałam... 
Prawdziwą mnie... 
Och skarbie tak bardzo bym chciała 
mówić wprost tak jakbym się nie bała, 
a może zrozumiałbyś, że...

Pod tym wszystkim ja 
jestem tą, którą kochasz
jestem tą, o której śnisz
Pod tym wszystkim ja
tęsknię za głosem twym 
nie rezygnujmy z nas... - zakończyłam piosenkę. Do ręki dorwałam długopis i zaczęłam wszystko zapisywać, a po chwili usłyszałam straszne wrzaski...

****
Witam moje kochane misie w rozdziale 26 xD
Wow dużo :'D
Opinia jest wasza <3
Rozdział bez korekty!
Kocham 
Całuję
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


Oooo <333 Zrobiłam to ja, ale i tak oooo ;*

Theme by Violett