Dedykuję wszystkim czytelnikom ♥
Leon
- Już jestem. - oznajmiłem szczerze się do niej uśmiechając.
- W końcu. - zaśmiała się.
- Proszę. - podałem jej figurówki i sam usiadłem. Dziewczyna zdjęła swoje botki i nałożyła łyżwy, ja zrobiłem to samo. Podeszliśmy do szafek i schowaliśmy nasze buty i mój telefon oraz torebkę Violi. Wyszliśmy na lodowisko przez drzwi które do niego prowadziły przez ścieżkę. Weszliśmy na lód - oczywiście szatynka była pierwsza - przez chwilę stałem na własnych nogach, ale zaraz się zachwiałem i złapałem za barierkę.
- Leon co jest? - zapytała brązowooka podjeżdżając do mnie.
- No ten... - podrapałem się po karku - ja nie umiem jeździć. - spuściłem głowę zażenowany.
- Oj Leon, Leon. - pociągnęła mnie i złapała za obie ręce, przejechała kawałek i puściła.
- Chyba załapałeś. - zaśmiała się.
- No chyba tak. - również parsknąłem śmiechem i złapałem ją w tali.
- Co ty robisz? - zapytała chichotając.
- Nie widzisz? Jadę z tobą! - zaśmiałem się.
Jechałem powoli tak, żeby nie wywalić ani siebie, ani drobnej szatynki.
Po 3 godzinach jazdy w końcu zeszliśmy z lodowiska i postanowiłem zabrać dziewczynę do cukierni zjeść coś słodkiego.
- Leon gdzie idziemy? - zapytała marszcząc słodko nosek.
- A tajemnica. - uśmiechnąłem się szyderczo.
- Ej, ale nic mi nie zrobisz co? - znów zadała pytanie. Ja tylko się zaśmiałem nie dając jej odpowiedzi.
- Leon! - krzyknęła.
- Ufasz mi? - zapytałem.
- Ufam. - odpowiedziała.
- No to idź po porostu za mną. - oznajmiłem.
- Dobrze. - złapała mnie za rękę i szła dotrzymując mi kroku.
Szliśmy jakieś 10 minut może mniej i znaleźliśmy się pod budynkiem cukierni. Weszliśmy do beżowo - brązowego wnętrza pachnącego różnymi słodkościami i usiedliśmy przy oknie.
- Co państwo chcieli by zamówić? - zapytał kelner pożerając wzrokiem Castillo. Ta nawet na niego nie spojrzała tylko wzrok miała wbity w menu. Ja za to kopnąłem tego kolesia w nogę. Spojrzał na mnie ja tylko posłałem mu groźne spojrzenie, a ten szybko zrozumiał o co chodzi i patrzył w notatnik.
- Poprosimy dwie czekolady ze śmietaną i cynamonem oraz szarlotkę i sernik. - powiedziałem patrząc w menu. Blondyn zapisał wszystko jak najszybciej na kartce i uciekł w stronę kuchni.
- Czemu on tak uciekł? - zapytała.
- Nie wiem. - odpowiedziałem Kolejne kłamstwo do kolekcji, nieźle Verdas...
- Aha ok. - odpowiedziała uśmiechając się uroczo.
Po 15 minutach przyniósł nam zamówienie ten sam cwaniak.
- Dziękuję. - powiedziałem patrząc w oczy Violetty, wyrażały wielką miłość i szczęście. Moje na pewno wyglądają tak samo. Zaczęliśmy jeść nasze ciasta - ja szarlotkę, a Vilu sernik - i popijać gorącą czekoladę.
- Kochanie, a wiesz, że cię bardzo kocham? - zapytała Castillo.
- Ja i tak kocham cię mocniej. - zacząłem się z nią drażnić.
- Nie bo ja. - powiedziała.
- Nie ja. - oznajmiłem.
- Ehhh... Z tobą nie wygram. Idziemy? Ten kelner mnie wkurza cały czas się na mnie gapi. - powiedziała, a mi uśmiech zszedł z twarzy.
- Tak. - rzekłem mrożąc wzrokiem blondyna. Wstałem, wziąłem swój napój i podałem rękę szatynce.
- Do widzenia. - krzyknęliśmy razem wychodząc z cukierni.
****
Heja <333
Tak zua ja :/ Nie dodałam ostatnio rozdziału ;c
PRZEPRASZAM !!! Jutro sylwek ^^ A mnie nie będzie, bo idę o 16:00 do niej, a zanim się przyszykuję to uuuu... Więc życzę wam:
W nadchodzącym Nowym Roku przede wszystkim siły, bo to od niej zależy jaki ten rok będzie. Pamiętajcie wszystkie sukcesy ostatnich 12 miesięcy, by móc je powtórzyć i wszystkie porażki, by móc ich uniknąć. Szczęście i zdrowie też nie zawadzą.
Kocham
Całuję
Pozdrawiam ;*
Nati ♥♥♥