poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 35 „Mrs. Devries”

Dedykuję Callie :3
~Chcę pokazać Ci świat,
 po prostu odpuść.
To co musisz zrobić to
 zamknąć swoje oczy, 
poczuć, że płynie~
- Dlaczego to spotyka właśnie nas? - pyta łamiącym głosem.
- Nie wiem, ale dowiemy się tego... Obiecuję. - chowam twarz w jego szyi i otulam go ramionami.
*Następny dzień*
Przecieram zmęczona powieki i robię to co zawsze rano. Ubieram się w wybrany komplet



 po wykonanych czynnościach i kieruję się do kuchni w celu zrobienia śniadania, ale na miejscu zastaję miłą niespodziankę. Podchodzę do Leona i wtulam się w jego plecy. Chłopak odwraca się w moją stronę i całuje mnie w czoło, po czym wraca do wcześniejszych czynności, a ja usiadłam na blacie i zaczęłam się przyglądać pracy mojego kucharza. 
   Po niecałych 10 minutach na stole stało śniadanie, a ja razem z Verdas'em się nim zajadaliśmy. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi, więc postanowiłam otworzyć. Uchyliłam drewnianą konstrukcję, ale kiedy nikogo nie zobaczyłam otworzyłam ją na rozcież. Wyszłam przed dom lecz tam też nikogo nie zobaczyłam. Kiedy miałam do niego wchodzić na wycieraczce dostrzegłam białą kopertę... Miałam pewne podejrzenia, ale postanowiłam otworzyć ją przy szatynie i sprawdzić, czy moje podejrzenia są słuszne...
    Minęły 2 lata odkąd nie spotykam się z Verdas'em... Tak zerwaliśmy, ale nie to było najgorsze... Tylko to, że ten dupek zdradzał mnie z niejaką Larą Baroni podczas trwania naszego związku i to ona mi groziła oraz nasłała wtedy tą dziewczynę na Leona. Po upływie dziewięciu miesięcy od otworzenia drugiej koperty od tej zdziry, urodziłam zdrową córeczkę. Zaszłam w ciążę z tym idiotą... Ale i tak bardzo kocham małą Leah oraz Natalkę moją siostrę cioteczną. Dowiedziałam się o tym rok temu kiedy okazało się, że moja ciocia od strony ojca zmarła, a dziewczyna nie ma gdzie się podziać, więc postanowiłam uratować ją od domu dziecka. Zielonooka ma 15 lat, ale jest bardzo odpowiedzialna, chociaż jednak tego nie pokazuje przez to, że lubi się powygłupiać co skutkuje tym, że ludzie ją postrzegają jako osobę nieodpowiedzialną. Mieszkam dalej w Buenos Aires, ale to tylko dlatego, że dziewczyna przez rok poznała tutaj znajomych i nie chcę się z nimi rozstawać, a ja chcę jej dobra. Niektórzy mogą się zastanawiać dlaczego nie przeprowadziłam się zaraz po rozstaniu z szatynem. Odpowiedź jest banalna. Nie miałam na to siły, do tego doszła ciąża i musiałam zostać. 
- Viola! - słyszę narastający melodyjny głos mojej siostry. 
- Co jest? - pytam, a nastolatka pokazuje mi post na Instagramie. 
- Bars and Melody?? - pytam, a ona kiwa głową zadowolona. 
- Znasz ich? - patrzy na mnie z uśmiechem.
- To byli moi idole, ale wyrosłam z tego w końcu mam 20 lat. - śmieję się kiedy widzę minę dziewczyny.
- Zabierzesz mnie na ich koncert sis? - zadaje pytanie na co kiwam głową. W sumie jestem ciekawa jak zmienili się i jak rozwinęli swoje umiejętności. - myślę.
- Jeju dziękuję! - piszczy i rzuca mi się na szyję, a ja zaczynam się śmiać. Zerkam na małą Leah, która się słodko uśmiecha i podchodzę do niej wcześniej puszczając Natalkę z objęć. 
- Co szkrabie? - biorę ją na ręce i kieruję się do pokoju dziewczynki. 
- Czas spać. - mówię zerkając na wyświetlacz telefonu. Maluch się śmieje i wtula we mnie, a ja zaczynam chodzić z nią  po pokoju śpiewając kołysankę. 
   Po około 10 minutach dziecko zasypia, a ja mogę w spokoju zejść do młodej i pogadać z nią.
Schodząc po schodach słyszę kawałek rozmowy dziewczyny.
- Wiem Lana. On jest taaaki słodki. - jestem pewna, że w tej chwili się uśmiecha. O kogo może chodzić? - pyta moja podświadomość. 
- Nie mogę uwierzyć, że zobaczę go na żywo! - piszczy podekscytowana.
- Nie mów na mnie Mrs. Devries! Nigdy z nim nie będę... - wyczuwam smutek w jej głosie. Ahhh... Czyli chodzi o Leo. - mówi moja podświadomość. 
- Dobra muszę kończyć. Bayo! - żegna się i chowa I Phone 7 do kieszeni spodenek i wstaje z kanapy. 
- Hej Ally czekaj. - (Ally to zdrobnienie imienia Natalka) powiedziałam zanim dziewczyna zdążyła wyjść z mieszkania.
- Coś się stało Vils? - spogląda na mnie.
- Nie coś ty. Chciałam po prostu ustalić z tobą jakie bilety mam kupić. - uśmiecham się przyjaźnie co dziewczyna odwzajemnia i z powrotem siada na kanapę.

****
Jeeej moja jakże zajebista wena wróciła :'))
Cieszycie się??
Nowa postać hmmm.... Rozstanie Leonetty hue hue XD Mają dziecko :O
Wow jaka ja twórcza :"))
Kocham 
Całuję 
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥

20 000 :O ♥


O lujuuu! Jest już okrągłe 20K OMGGG *.*
Jesteście wielcy serio <3 
Nigdy nie przepuszczałam, że będę miała tyle wyświetleń :o
To jest dla mnie niewyobrażalnie dużo *-*
Jestem tak zaskoczona, że nie wiem co pisać...
Te uczucie jest niesamowite <333 Nie każdy ma szansę na to, 
aby na jego blogu wbiło 20K wyświetleń xD
Pamiętam moje początkowe rozdziały :'))
Były takieee... Mmmm... Nijakie? 
Z czasem zaczęłam się poprawiać w pisaniu...
I te posty są lepsze...
Mój styl pisania się zmienił...
Zmieniłam się sama ja...
To wszystko dzięki wam!
Bo to od was otrzymywałam wsparcie i
 to dzięki wam mam chęci do pisania <3
Jeszcze raz dziękuję ^^
Wasza Natalka  ♥♥♥
Rozdział powinien pojawić się jeszcze dzisiaj ;*


piątek, 8 lipca 2016

Rozdział 34 „Pocieszyć się...”

Dedykuję Dianaxox ;* 
Przeczytajcie notkę!
 ~Kiedy jesteśmy daleko od siebie, nie zdobędziemy wszystkiego
Kiedy jesteśmy razem tylko tracimy kontakt
Bo czuję się jak w niebie kiedy myślę o Tobie, dziewczyno~
 
- Violu idziemy już? - pyta, a ja zaczynam jeszcze głośniej naśladować Devries'a dając mojemu ukochanemu do zrozumienia, że nigdzie się nie wybieram. 
Zrezygnowany wychodzi z pomieszczenia zostawiając mnie i moje przyjaciółki w spokoju.
    Minęła godzina od zakupu biletów i postanowiłam się już zbierać. Wychodzę powolnym krokiem z pokoju Ludmiły słuchając jak śpiewają piosenkę 143. W domu urządzę Leonowi prywatny koncert. Zaśmiałam się na samą myśl o tym. Prędzej to on, by mnie stamtąd wyrzucił... Zbiegam na dół gdzie siedzą moi przyjaciele i mój królewicz. Mam tylko nadzieję, że się nie obraził. 
- Leon możemy już jechać. - szepczę mu do ucha stając za jego plecami. Chłopak odwraca się w moją stronę i posyła ciepły uśmiech.Kierujemy się do mojego starego pokoju i bierzemy rzeczy, które spakowałam. 
- Nie gniewasz się na mnie? - zadaje mu pytanie, które mnie od niedawna nurtuje. 
- Nie, rozumiem, że chciałaś trochę czasu spędzić z przyjaciółkami i pocieszyć się z powodu, że kupiłyście bilety na koncert waszych idoli. - uśmiecham się szeroko i całuję go w policzek. 
- Dziękuję ci za to, że jesteś. - mówię kiedy wysiadamy już z pojazdu.
- To ja raczej powinienem ci dziękować, że po tym wszystkim co się wydarzyło dalej ze mną jesteś. - oznajmia otwierając drewnianą konstrukcję. Mój wzrok od razu pada na białą karteczkę leżącą przed nami. Kucam i podnoszę tajemniczy skrawek papieru, który po chwili czytam. Łzy napływają mi do oczu i padam na kolana chowając twarz w dłonie. To nie koniec te słowa obijają mi się echem w głowie. Czuję jak Leon tuli mnie do siebie i głaszcze mnie delikatnie po głowie.
- Leon to wszystko było ustawione... Ta dziewczyna nie bez powodu zjawiła się w twoim domu o tej konkretnie godzinie i tego dnia. Ktoś to zrobił specjalnie, ustawił całą tą zdradę i napisał, że to jeszcze nie koniec... - rozkleiłam się na dobre. Chłopak zszokowany patrzy na mnie i wtula mnie w swoje ciało. Po jakimś czasie odrywamy się od siebie, a zielonooki bierze w swoje dłonie zgnieciony kawałek papieru. Uważnie czyta każdą literę i opada bezsilnie na kanapę. Dosiadam się do niego, a on chowa twarz w dłonie.
- Dlaczego to spotyka właśnie nas? - pyta łamiącym głosem.
- Nie wiem, ale dowiemy się tego... Obiecuję. - chowam twarz w jego szyi i otulam go ramionami.

***
Heeeeeej!
Zaskoczeni c'nie? xD
Wróciłam no i ten hehe (mówię w tej chwili tak truszke bardziej jak Kaiko, ale kto mi zabroni? :'D) chyba wracam bardziej na stałe :D Bo mogę no nie? I nikt mi nie zabroni lol :'P
No to ten łapkujcie, komentujcie i obserwujcie ziomki! Moje miśki kochane xDDD
Jeżeli dobijecie 20 komentarzy (bez spamu) Nagram zaproponowany przez was challenge ^^ Wienc chyba warto :D No, bo czemu nie? xDDD Bendzie śmiesznie ^^ Nawet koleżanka potwierdza xD 
Kocham 
Całuje 
Pozdrawiam ;*
Do zobaczenia poddani :'D
Król Julian się oddala xD


poniedziałek, 20 czerwca 2016

Zawieszam?



Tytuł mówi chyba sam za siebie... Blog muszę zawiesić, na czas mi nie wiadomy... Pewnie ci, którym zależy będą chcieli wyjaśnień. Pierwsza sprawa jest jasna wyjeżdżam na wakacje i nie będę miała jak pisać. Druga jest taka, że straciłam motywację, wenę i chęci... Wyjaśnienie jakie jest, takie jest. Ciężko mi się rozstawać z blogiem, ale nie chce też się do niczego zmuszać tym bardziej, że jestem jeszcze niespakowana, a wyjeżdżam w tą sobotę o siódmej rano... Kolejną sprawą, która spadła na moją głowę jest zrobienie filmu na zakończenie szkoły dla mojej klasy również w ostatnim momencie oraz muszę ćwiczyć piosenkę, którą na ten koniec będę z koleżankami śpiewać. Oczywiście wszystkie nieskomentowane blogi, które czytam postaram się nadrobić i komentować je regularnie, ale będzie jak będzie. 
Żegnajcie... Do zobaczenia wkrótce!

wtorek, 31 maja 2016

Rozdział 33 „Rozpływam się...” cz.2

Dedykuję Maddy <3


Koniecznie wpadnijcie na grupę (nową, bo na starej były straszne spiny) Tinistas Forever✨  [klik!]
~Bo mogę zrobić co chcę, mogę zwiedzić cały świat
I może gdy będę to robił spotkam dziewczynę
Jestem na etapie życia z długopisem i kartką
Spełniam swoje marzenia i nie będę musiał martwić się o zapłatę
Ale jeśli to się nie powiedzie, będę się uśmiechał

- Ja... za... tobą... też. - szepczę mu prosto w usta.
Powoli pcha mnie na ścianę, a ją jęczę prosto w jego wargi. Po chwili słyszymy głośne chrząknięcie i się od siebie odsuwamy. 
- Ja nie chciałam przeszkadzać. - mówi lekko speszona Francesca.
- Nic się nie stało. - oznajmiam lekko się uśmiechając. Kiedy Leon zrobił minę naburmuszonego dziecka spiorunowałam go tylko wzrokiem. Tak to ja się z nim bawić nie będę... Poprawiam włosy i idę w kierunku kuchni. 
- Violka zaczekaj! - woła za mną Włoszka. Przystaje i czekam na nią.
- Tak? - pytam kiedy znajduje się już koło mnie.
- Mogę ci pomóc? - pyta, a ja zaczynam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - zadaje kolejne pytanie przez co się opanowuje.
- Po prostu nie wiem czemu się mnie o taką głupotę pytasz. - odchrząkuję tak, by mój głos nabrał normalnej barwy.
- To co mogę? - zadaje znów te same pytanie. Kiwam głową powstrzymując się od chichotu. 
    Po kilku męczących godzinach dom był tak jak go zastałam po powrocie ze szpitala.
- To co pakujesz się i jedziemy do mnie? - podchodzi do mnie szatyn i uśmiecha delikatnie.
- Ale jak to? - posyłam mu pytające spojrzenie, a ten się śmieje.
- Z czego tak rżysz? - prycham oburzona.
- Nie pamiętasz moja złośnico jak ci mówiłem w szpitalu, że nie pozwolę, aby stała ci się jakaś krzywda i, że wprowadzisz się do mnie? - nagle zaczyna coś mi świtać i uśmiecham się tak jakbym przed chwilą nic się nie wydarzyło.
- Aaaaaa. - kierujemy się na górę i wchodzimy do mojego pokoju. Z pod łóżka wyjmuję walizki i wrzucam do nich moje rzeczy, które jak się okazuje nie mieszczą mi się w nich... Została mi jeszcze z 1/4 rzeczy... Opadam na pościel i kieruję wzrok na szatyna, który próbuje zapiąć jedną z moich walizek.
- To może ja pójdę do Lusi po jeszcze jedną lub dwie walizki? - pytam wstając. Szatyn kiwa głową i powraca do wcześniejszej czynności. Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do pokoju mojej przyjaciółki. Cicho pukam, a kiedy słyszę ciche Proszę otwieram drzwi.
- Hej Lu mogę pożyczyć walizkę? - zadaje pytanie, a ta tylko kiwa głową szczerząc się do ekranu. 
- Dzięki, ale dlaczego się tak szczerzysz? - patrzę na nią pytającym wzrokiem, a ta pokazuje mi tylko telefon. Zaczęłam czytać, a kiedy skończyłam  piszczałam z blondynką jak jakaś upośledzona. 
- Co tu się odwala? - pyta Francesca, a za nią wchodzi Naty i Cami.
- Bars and Melody będą w Buenos Aires! - piszczę, a im również udziela się nasza wariacja.
- Bars an Melody będzie w BA! - piszczymy na cały dom skacząc.
- A kiedy? - pyta się rudowłosa kiedy się trochę uspokajamy.
- 7 listopada. - oznajmia blondynka.
- KUPUJEMY BILETY! - krzyczymy. Wchodzimy na odpowiednią stronę i kupujemy bilety M&G, dzięki którym będziemy miały szansę porozmawiać i przytulić chłopaków, którzy tak mocno nam imponują. Mimo iż Leo jest od nas młodszy to jest genialny w tym co robi, tak samo Charlie, który jest w tym samym wieku.
- Będzie cudownie! - piszczę podekscytowana.
- Na pewno! - przytakuje Włoszka z szerokim uśmiechem. 
- Włączamy „Stay Strong”? - pyta Naty, a my klaszczemy z zacieszem w dłonie. 
Biegnę do mojego pokoju, gdzie Verdas siedzi na łóżku i przegląda coś na telefonie. Pośpiesznie biorę mój MacBook i wracam do pokoju piwnookiej. 
- Już mam lapka. - włączam urządzenie i kieruję się na YouTube gdzie włączam wybraną przez nas piosenkę. 
Zaczynamy tańczyć w rytm piosenki i śpiewać na cały głos próbując rapować tak jak robi to 16-latek. Po chwili do pokoju wparowuje Leon, który patrzy się na nas jak na debilki.
- Violu idziemy już? - pyta, a ja zaczynam jeszcze głośniej naśladować Devries'a dając mojemu ukochanemu do zrozumienia, że nigdzie się nie wybieram. 
Zrezygnowany wychodzi z pomieszczenia zostawiając mnie i moje przyjaciółki w spokoju.
****
Witam was w drugiej części rozdziału 33 ^^
Mam nadzieję, że wam się podoba :D
Vilu, Lu, Fran, Cami oraz Naty mają niezły zaciesz, że jadą na koncert BaM <333
One to chyba mają u mnie za dobrze... No w sumie sama bym chciała być, ale na razie to jeszcze muszę sobie poczekać xDD  
Zostawiam wam ten rozdział do ocenki ;)
Kocham 
Całuje 
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Bosze *-* <3333333333

sobota, 21 maja 2016

Rozdział 33 ,,Rozpływam się..." cz.1

Dedykuję Emily <3
Koniecznie wpadnij na grupę (nową, bo na starej były straszne spiny) Tinistas Forever✨  [klik!]
~Trzymasz tak mocno, 
dzień zmienił się w noc
Teraz, w końcu ujrzy światło... 
ujrzy światło
Kiedy zabrałeś swój cel, 
twoja strzałka uderzyła w znak

Podnoszę się i rozglądam.Jestem na zewnątrz? Dziwne... Nic nie pamiętam. Spoglądam w prawą i lekko się uśmiecham. 
- Leon. - szepczę chłopakowi do ucha, a on marszczy tylko słodko nos 
- Mamo jeszcze pięć minut. - zakrywa głowę ręką, na co chichocze. Całuje go w szyje na co reaguje szybciej niż myślałam i teraz leżę pod nim. 
- Wiesz jak cię kocham? - pytam.
- Nie, nie wiem. - oznajmia z uśmiechem.
Nie ma drugiej dziewczyny na tym świecie, która kochałaby chłopaka tak jak ja Ciebie. - szepczę, a ten tylko się szerzej uśmiecha.
- Co się tak szczerzysz? - pytam kiedy patrzy się na mnie bez słowa. No co trochę się krępuję! 
- Myślę o tym jaką mam wspaniałą dziewczynę i jakie to ja wielkie szczęście miałem, że cie wtedy spotkałem. - mówi i całuje mnie w usta. Oddaję pieszczotę z niebywałą przyjemnością. Mogę teraz tylko tyle powiedzieć, że rozpływam się od jego dotyku. Po jakimś czasie odrywamy się od siebie. Oboje dyszymy gdyż brakuje nam powietrza.
- Czas tu ogarnąć mój Romeo. - mruczę i odpycham go od siebie, ponieważ cały czas wisiał nade mną.
- Już się robi moja Julio. - śmiejemy się i rozglądamy. Podwórko jest jeszcze w dobrym stanie, ale pytanie co dzieje się w środku... Nogi stawiamy uważnie gdyż nie chcemy nadepnąć na nikogo. 
- O mój Boże! - piszczę. 
- Toć tu chyba tornado przeszło... - dodaję.
- Dalej chce ci się sprzątać? - pyta z chytrym wyrazem twarzy. 
- No nie... - jęczę patrząc na to wszystko.
- No to ja mam inny pomysł. - podchodzi do mnie i obejmuje w tali składając pocałunki na mojej szyi.

- Ale tu są nasi przyjaciele. - mruczę cicho.
- Są na niezłym kacu, raczej za szybko się nie obudzą. - muska mój odsłoniony obojczyk przez co już kompletnie tracę zmysły. Odwracam się do niego przodem i wbijam w pełne usta szatyna.
- Tęskniłem... za... tobą. - mówi pomiędzy pocałunkami. Rozumiem go... Pewnie też bym mocno tęskniła za ni gdyby tyle co ja leżał w śpiączce. 
- Ja... za... tobą... też. - szepczę mu prosto w usta.
 Powoli pcha mnie na ścianę, a ją jęczę prosto w jego wargi.
****
Witajcie!
Dzisiaj pojawiła się 1 część rozdziału 33 ^^
Przykro mi, że nie mogę dać wam czegoś dłuższego, ale nie mam dzisiaj czasu...
Mam nadzieję, że rozumiecie ;D
Kocham 
Całuje 
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 
 JEBŁAM Z TEGO XDDDDD 

niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 32 ,,Oj Violka..."


Dedykuję wszystkim czytelnikom <3

~This love was a shelter 
from the storm 
Przecieram delikatnie moje zaspane powieki. Mam dziwne wrażenie od kilku dni, że każdy kto do mnie przychodzi nie do końca mówi prawdę... Czuję się zagubiona po tym całym wypadku, który się wydarzył. Nie mogę też pogodzić z słowami wypowiedzianymi przez Leona...
- Proszę. - cichutko się zgadzam, aby intruz wszedł. Nie dowierzam. To Leon. Osoba którą tak bardzo kocham. 
- Leon co ty tu robisz? - pytam kiedy siada na moim łóżku.

- Przyszedłem. - spuszcza wzrok. Coś mi tu nie gra. 

- O co chodzi? - zadaje kolejne pytanie i ścieram z policzków łzy.

- Słyszałem że potrzebujesz pomocy. - zaczyna - Tak więc jestem. 

- Kto ci powiedział że potrzebuje pomocy? - zadaje pytanie i wygodniej siadam na łóżku. 

- Dziewczyny. - mówi spoglądając na mnie.

- Nie wiem co się z tobą ostatnio dzieje. Jesteś inna. Nie taka w której się zakochałem. 

- Niby w jakim sensie? Jestem tą samą dziewczyną. Nie zmieniłam się. - mówię delikatnie się rumieniąc.

- No wiesz nie tryska od ciebie ta sama pozytywna energia, którą było wcześniej czuć na kilometr. - oznajmia. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Leon...Ja tak nie potrafię.-szepczę wstają szybko z łóżka.

- Czego nie potrafisz? - staje naprzeciw mnie.


- Nie potrafię przestać cię kochać. - szepnęłam i zsunęłam się po ścianie szlochając. Chłopak nic nie mówiąc podszedł do mnie i przytulił.Tak bardzo mi go brakowało.Tak mocno za nim tęskniłam. Siedzieliśmy w ciszy, potrzebna nam była tylko nasza obecność, żadnych słów. Ja i on przytuleni do siebie siedzimy na ziemi i patrzymy się na widoki za oknem.

- Leon - szepnęłam. Szatyn spojrzał na mnie.

- Czy to coś zmieni?

- Co masz na myśli?

- Czy to że nadal się kochamy.... No wiesz. Zmieni coś?
- A skąd wiesz, że nadal cię kocham? - zapytał, a mnie zatkało. Czyli wystarczyła chwila i on o mnie zapomniał? Nie wierze. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Natychmiast wstałam i wybiegłam z domu. Nie chce go wiedzieć. Nie chcę nikogo widzieć.
 Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nagle ktoś zapukał, a ja odruchowo otarłam wodę z policzka i powiedziałam Proszę. 
- Jak tam? - do pomieszczenia wchodzi Ferro.
- Oprócz tego, że czuję, że coś przede mną ukrywacie to jest nawet ok. - oznajmiam z grymasem.
- Oj Violka. Ty praktycznie zawsze tak czujesz. - śmieje się tak trochę sztucznie, ale nie zwracam na to za dużej uwagi. Po chwili blondynka siada na mim łóżku i mnie przytula.
 - I jak? Powiedziałaś Fede? - pytam kiedy mnie puszcza.
 - Tak powiedziałam. - mówi spokojnie na co powietrze z moich płuc uwalnia się ze świstem.
- Już myślałam, że się nie odważysz. I jak zareagował? - uśmiecham się.
- Ucieszył się. - piwnooka piszczy zadowolona. Wiem, że to ciężkie zajść w takim wieku w ciążę, ale jestem pewna, że Ferro i Pasquarelli dadzą sobie radę.
- To dobrze, bo myślałam, że będę musiała sama z nim pogadać. - śmiejemy się i tak mija nam całe południe aż do 15:30, ponieważ blondynka musi już iść. Postanowiłam wejść na moje social media. W nich roiło się od nowości. Ale zobaczyłam nagranie na, którym był Leon, więc je odtworzyłam. Przyglądałam się temu z zaciekawieniem, ale kiedy zauważyłam, cały przebieg wypadku, mojego wypadku coś mnie tknęło. Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać zdjęci, gdy natrafiłam na filmik...
Byłam na nim ja i Leon jeszcze za czasów Studia... Wyjechaliśmy wtedy do Sycili na ostatni nasz wspólny koncert. I Verdas dał mi pierścionek na znak naszej miłości. Spojrzałam na moją rękę. Nie ma go... Albo go zostawiłam w domu, albo zgubiłam jak to znając moje szczęście. Bezwładnie opadłam na poduszkę przytulając się do niej. 
- Panno Castillo mam dla  pani dobre wieści. - słyszę głos prowadzącego mnie doktora. Podnoszę się i patrzę z nadzieję na starszego mężczyznę.
- Może pani dzisiaj wyjść. - oznajmia, a ja się uśmiecham.
- Jak będzie pani spakowana proszę podejść do recepcji po wypis. - również się uśmiecha i po chwili wychodzi. Zeskakuję z łóżka i wyjmuję spod niego moją torbę i wrzucam do niej rzeczy, które przyniósł mi szatyn. Biegnę do łazienki i się przebieram. Z racji, że jest dzisiaj ciepło wybrałam jeden z lżejszych zestawów, które miałam. Składał się on z jeansowych spodenek z wysokim stanem, miętowego topu z białym napisem Local princess oraz tego samego koloru trampek. Wracam po moją torbę i kieruję sie do rejestracji tak jak kazał mi lekarz. 
- Dzień dobry, przyszłam po wypis. -mówię.
- Violetta Castillo? - pyta, a ja potakuje. 
- Proszę. - wręcza mi dokumenty, a ja zadowolona opuszczam budynek. Zauważyłam zielonookiego opartego o samochód, więc postanowiłam się przywitać.
- Hej. - spoglądam na jego idealną twarz i jestem w zdumieniu jak można być tak idealnym.
- Hej, wsiadaj. - otwiera drzwi jego czarnego BMW, a ja posłusznie wykonuję jego prośbę.  
- Wiedziałeś, że dzisiaj wyjdę? - pytam, kiedy jedziemy do mnie do domu. Ten tylko się uśmiecha tajemniczo, a ja zrezygnowana odwracam się w stronę szyby.
    Droga mija nam bardzo szybko, a kiedy już wchodzimy do mojego domu panuje w nim kompletna ciemność. Zapalam światło i zaczynam szlochać ze szczęścia. Wszystko  jest ozdobione, na ścianie wisi wielki napis WITAJ W DOMU VIOLU! i do tego są moi bliscy.
- Dziękuje. - szepczę kiedy podchodzą do mnie dziewczyny i przytulają. 
- Nie dziękuj nam tylko swojemu Romeo. - uśmiechają się, a ja odwracam się w stronę Verdasa. Spoglądam na dziewczyny, a te tylko mnie popychają w jego stronę. Postanawiam dłużej się nie opierać i sama kieruję się w jego stronę.
- Dziękuję Leon. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. - szepczę mu na ucho kiedy wiszę mu na szyi
- Oh księżniczko nie masz za co. - uśmiecha się i mnie całuje. Do naszych uszu dociera głośne Uuuuuu! Ale mnie to za bardzo nie obchodzi. Kiedy się od siebie odrywamy mówię mu, żeby chwilę zaczekał, a sama biegnę do mojego pokoju i szukam tak ważnego dla mnie pierścionka. Po jak 3 minutach znajduję go i zakładam. Wracam do mojego towarzystwa i zaczynam dobrą zabawę.

****
Castillo wróciła do domciu ^^     
A tam impra dla niej xDD
Beso Leonetty... Ciekawi mnie tylko ile potrwa ich sielanka :D
Nie przedłużając rozdział zostawiam w waszych łapkach ^.^
Kocham 
Całuje  
Pozdrawiam ;*
Wasza Natalka ♥♥♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ  
ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYCH GIFACH *-*
Jak ktoś nie wie to są gify na 4 lata od emitowania Violetty w Argentynie ;D

     
Theme by Violett