Strony

Strona główna

poniedziałek, 2 maja 2016

Wyróżnienie: ,,Nigdy tego nie porzuciłam" Jagoda Castillo


~ "W mojej walizce pozostała jedynie pustka
Twoja poezja błaga mnie o powrót"

- Olivia musimy już iść, bo spóźnimy się na samolot - wołam moją córkę. Jest już taka duża, ma już 5 lat.
- Jestem gotowa mamusiu, mam już wszystko co potrzebne - mówi z  powagą, a ja nie mogę powstrzymać śmiechu.
- Czyli myślisz, że lalka i misiu, ci wystarczą. Nie potrzebujesz  jedzenia, ubrań... - śmieję się. 
- W sumie masz rację - stwierdza. 
- Leć już do samochodu ja wszystko przyniosę, zaraz przyjedzie też ciocia Ludmił - mówię, po czym podchodzi do mnie, widzę że chce mnie przytulić, więc kucam przy niej. Olivia obejmuje mnie. Jest taka podobna do Leona, odziedziczyła po nim prawie wszystko: szmaragdowe oczy, pełen uśmiech i dołeczki. Jest po prostu jego damską i mniejszą kopią.
- Mamusiu, a czy w końcu poznam  mojego tatę - pyta, na co ja zamieram. Chciałabym, żeby się poznali. Nadal go kocham. Ta katastrofa lotnicza, była najgorszym wydarzeniem w moim życiu. Gdybym się wtedy nie zgodziła na ten koncert w Stanach. Wszystko byłoby tak jak dawniej. Straciłam pamięć, na szczęście dzięki terapii ją odzyskałam. Jedyną dobrą rzeczą, jest to że poznałam Ludmiłę, nie czułam się taka samotna w Nowym Yorku. Szkoda, że dopiero po prawie 4 latach od wypadku. Marzę, żeby znowu spotkać Leona, uściskać go i pocałować....  

~ "Znów ten sam scenariusz, to znów ja
Wciąż jestem tutaj
Bo teraz twoja droga wyrównuje się z moją" 

Jesteśmy już w Buenos Aires. Jedziemy właśnie do nowego domu, który kupiłam. Chcę jeszcze dzisiaj spotkać się  z Francesca. Bardzo za nią tęsknie, była moją najlepszą przyjaciółką, nie... ona była kimś więcej, była dla mnie jak siostra. Zawsze mnie wspierała nawet w tych najgorszych momentach, takich jak śmierć moich rodziców, pocieszała mnie kiedy pokłóciłam się z Leonem. Ciekawe co u niej i u reszty. 
- Mamo? To jest nasz nowy dom? - spytała przyklejając twarz do szyby taksówki. Z zewnątrz musi to wyglądać zabawnie.
- Tak, podoba ci się? - pytam z nadzieją.
- Jest piękny, jak dla księżniczek - stwierdza z powagą.
- Bo właśnie księżniczki będą w nim mieszkały - wtrąca się Ludmi.
- Ty jak zawsze skromna - oznajmiam ze śmiechem. 
- Ja tylko stwierdzam fakty - wyjaśnia mi przyjaciółka.
Płacimy odpowiednią sumę kierowcy, po czym udajemy się z walizkami w kierunku drzwi. Otwieramy je i wchodzimy do środka. Wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Jest cudowny, jasny i przestronny. May wielki salon z kominkiem, i wielkimi oknami na ogród, przez które widać basen i mały plac zabaw. Olivia będzie, bardzo szczęśliwa kiedy to zobaczy, zawsze o tym marzyłam. Oglądamy cały dom, jesteśmy pod wielkim wrażeniem. Każda z nas zachwyca się swoim pokojem. 
- Lu zaopiekujesz się małą i zrobisz jej coś do jedzenia - pytam z nadzieją w głosie. 
- Oczywiście, wychodzisz? - pyta, na co ja głośno wzdycham.
- Chcę spotkać się z dawną przyjaciółką, chociaż pewnie przeprowadziła się - oznajmiam z żalem.
- Nie martw się, na pewno ją znajdziesz, a co z Leonem? - pyta, po czym zamieram.
- Nie wiem Lu, nie wiem - oznajmia po czym wychodzę. 

 ~  "Twoja poezja błaga mnie o powrót
Odejście ode mnie było tylko doświadczeniem
I już to wiem"

Kieruję się w stronę dawnego domu Francesci, idę pieszo bo chcę przemyśleć kilka spraw. Po drodze udaję się także do parku. Przypominam sobie wszystkie chwile spędzone tutaj. Często przychodziłam tutaj z Leonem. Jest już prawie przy ławce, na której pierwszy raz się pocałowaliśmy. Dochodząc do niej, widzę całującą się parę. Podchodzę bliżej, ten chłopak wydaje mi się znajomy. Wysoki, dobrze zbudowany brunet... Zamieram. To jest Leon. Całuję się z jakąś dziewczyną na naszej ławce! Czuję jak po policzku zaczynają spływać mi łzy. To boli... Bardzo...
Wchodzę do domu, jest już bardzo późno dziewczyny pewnie już śpią. Nie mogłam wrócić wcześniej... Musiałam to wszystko przemyśleć. Moje plany się zmieniły. Wchodzę do salonu zapalam światło, po czym zauważam siedzącą na fotelu Ludmiłę.

- Co się stało? - pyta zauważając moje opuchnięte i zaczerwienione oczy i rozmazany makijaż.
- Leon.. on ma kogoś - mówię, po czym wtulam się w nią.
- Może to nie był on, może go z kimś pomyliłaś - stwierdza. 
- Wszędzie go rozpoznam, pomimo tego że teraz stawia sobie grzywkę na żel i bardziej przypakował - oznajmiam.
- Rozmawiałaś z nim? - pyta. 
- Nie widziałam jak całuje się z jakąś dziewczyna, na naszej ławce - mówię z trudnością.
- A powinnaś to zrobić, ma prawo wiedzieć o Olivii - stwierdza, pewna swojej racji.
- Nie chcę niszczyć mu życia. Musiało mu być ciężko kiedy myślał że zginęłam. Cieszę się, że ułożył sobie życie i jest szczęśliwy - mówię, chociaż nie jest to do końca prawda.
- Skąd wiesz, że jest szczęśliwy – nie daje za wygraną.  
 Nie wiem, ale znam Leona i jestem pewna,że gdyby jej nie kochał, nie byłby  z nią, a teraz przepraszam, ale jestem zmęczona i idę spać – mówię, kierując się w stronę pokoju. Słyszę jak Ludmiła ciężko wzdycha. Kładę się do łóżka, ale długo nie mogę zasnąć, cały czas mam przed oczami obraz Leona i tej dziewczyny. Bardzo chciałabym mu powiedzieć że mamy córkę, owoc naszej miłości, ale nie zrobię tego. Nie zniszczę mu życia, za bardzo go kocham. Chcę żeby był szczęśliwy. Olivię wychowam sama tyle lat tak było i dawałam radę….
~ "Szukałam piękna
I odnalazłam je w głębi tej prostoty
Szukałam w swojej przeszłości
Bo mówili mi, że tam jest prawda
W gruncie rzeczy wiem, że dobro zwycięża
I wierzę w to tak jak reszta ludzi "

Jestem właśnie z Fran w kawiarni. Na szczęście ciągle mieszka tam gdzie kiedyś,. Nic się nie zmieniła i nadal jest z Diego. Kiedy mnie zobaczyli w drzwiach, nie mogli uwierzyć. Ich miny były bezcenne. Spytali się, czy to jakieś żarty ale później, im wszystko wyjaśniłam byli bardzo zaskoczeni i winili siebie, że mnie nie szukali. Fran nie wie jeszcze o Olivii i o tym że, widziałam Leona. Ale mam zamiar jej powiedzieć, wiem że mnie nie wyda. Ufam jej, ona nigdy mnie nie zawiodła. Opowiedziała mi, co się u niej wydarzyło przez te kilka lat.

-  Wczoraj widziałam Leona - oznajmiam.
- To cudownie, że już się spotkaliście. Jak zareagował? - pyta zaciekawiona.
- On mnie nie widział Fran - mówię próbując ukryć smutek. przypominając sobie wczorajsze zdarzenie. 
- Jak to? Nie rozumiem - widzę po jej minie, że jest zdziwiona.
- Widziałam go jak całował się z jakąś dziewczyną - oznajmiam, próbując powstrzymać łzy, które zaczynają napływać mi do oczu.
- Violetta... - widzę, że chce mi coś wyjaśnić, ale nie daje jej dojść do słowa.
- Nic nie mów cieszę się, że ułożył sobie życie i jest szczęśliwy - stwierdzam.
- Ale... - nie daję jej dokończyć.
- Nie Fran ja i tak jutro wracam, to już postanowione. 
- No ale, Vilu... - przerywam jej.
- Proszę cię nie chce o tym rozmawiać. Muszę powiedzieć ci coś ważnego - mówię z powagą.
- Co takiego? - pyta, widzę że się zaniepokoiła. 
- Kiedy 5 lat temu, zdarzył się ten wypadek byłam w ciąży, na szczęście dziecku nic się nie stało i mam teraz córkę Olivię - oznajmiam, widzę po jej minie że jest w szoku.
- To córka Leona - pyta zdezorientowana.
- Tak,  ale nie chcę żeby on o tym widział. Mogę na ciebie liczyć. - pytam, wiedząc że Fran mnie nie zawiedzie.
 - Violetta on ma prawo wiedzieć - mówi.
- Obiecujesz? - ignoruję to co powiedziała. 
- Ale... Tak obiecuję - mówi.
- Dziękuje i koniec tego tematu, opowiadaj co u innych - Fran zaczyna mi wszystko opowiadać. Jak zawsze cała podekscytowana. Cała Fran tak bardzo za nią tęskniłam. 

Siedziałyśmy jeszcze trochę w kawiarni. Później udałyśmy się do mojego domu. Francesa i Ludmiła znalazły wspólny język i bardzo dobrze się dogadują. Moja córka, też ja bardzo polubiła, dość długo razem się bawiły.
- Obiecujesz że będziesz dzwonić – pyta smutna Fran
- Oczywiście nie chcę znowu stracić kontaktu - odpowiadam pewna swoich słów.
- Szkoda że wyjeżdżasz, powinnaś... - nie daję jej dokończyć, już wiem co chce powiedzieć.
- Fran proszę tak będzie najlepiej dla wszystkich - oznajmiam, widzę że ma ochotę jeszcze coś powiedzieć, ale się powstrzymuje.
- Będę tęsknić – mówi i mnie przytula, odrywa się ode mnie, uśmiecha się i odchodzi.
 ~  "Dam ci więcej
Niż jest do oddania
Teraz wiem
Bez wątpienia, jak wiele fantazji
Chcemy zostawić
A ona wróci, gdy odejdziemy"

Francesca

Nie pozwolę, żeby Violetta popełniła największy błąd życia. Muszę powiedzieć Leonowi  że ona żyje. On cały czas ją kocha. Z Larą  jest tylko po to aby nie myśleć o Violi. Jestem pewna, iż  oni jeszcze będą razem. Udaje się do domu Leona. Otwiera mi drzwi i widzę że jest zdziwiony, dawno się nie widzieliśmy.

-  Co cie tu sprowadza Fran- pyta, zdziwiony moim widokiem.
- Musisz wiedzieć coś bardzo ważnego – mówię, po czym ruchem ręki zaprasza mnie do środka wchodzę i siadam na sofie.
 - Możesz mi nie wierzyć, ale…. – opowiadam mu o wszystkim co powiedziała mi Viola, pomijam tylko to że mają dziecka. Tego powinien się dowiedzieć od Violetty. Widzę po jego minię że jest tym oszołomiony i nie do końca mi wierzy. Nie dziwię się sama nie mogłam w to uwierzyć.
-  Czemu nie przyszła do mnie? – pyta zmartwiony i zdezorientowany. 
- Widziała ciebie i Lare, stwierdziła że  nie chce niszczyć twojego szczęścia - oznajmiam.
- Ja nadal ją kocham i wcale nie jestem szczęśliwy, tak poz tym dzisiaj zerwałem z Larą to było nie porozumienie, cały czas widziałem w niej Violettę – mówi, co bardzo mnie cieszy. 
- Ona jutro wraca do Nowego Yorku – oznajmiam, po czym widzę, że w jego oczach pojawia się ból. 
- O której? – pyta.
- O 7 rano ma samolot - oznajmiam. Nie powinnam mu tego mówić, ale nie mogę pozwolić żeby oni cierpieli bez siebie.
Nie mogę do tego dopuścić...

~  "Znów ja, znów ja
Znów ty, znów ty
Zawsze szukający się w ciemności
I wreszcie pojawi się światło
Pojawi się światło..."

Jesteśmy już na lotnisku. Już za chwile mam wylot. Muszę zamknąć rozdział o tytule: "Leon" oraz zacząć żyć na nowo. Chcę zająć się projektowaniem ubrań. Najważniejsza w moim życiu jest i będzie Olivia, wychowam ją jak najlepiej będę potrafiła. Zaraz udajemy się na odprawę, czekam tylko na Lu i Olivię, które są w toalecie.

- Violetta – słyszę znany mi dobrze głos. Zamieram i odwracam się widzę Leona, który biegnie w moją stronę. Próbuję się odwrócić, aby mnie nie zauważył. Niestety już po chwili czuję przyjemne mrowienie na moim ramieniu, za które mnie złapał.
- Vilu, proszę nie wyjeżdżaj daj nam szansę, bez ciebie jestem nikim cały czas jesteś w mojej głowie i sercu, ja nadal cię kocham i wiem że ty czujesz to samo - mówi, nie wiem co mam mu odpowiedzieć. To prawda nadal go kocham, ale my nie możemy być razem.
- Leon, ja... – nie daje mi dokończy, ponieważ wpija się w moje usta. Na początku jestem zaskoczona, ale po chwili oddaję pocałunek. Odrywam się od niego, chociaż było mi tak bardzo dobrze, znowu czułam te motylki w brzuchu jak podczas naszego pierwszego pocałunku. Tęsknił za smakiem jego ust i za tymi jego perfumami ciągle używa tych samych. Uwielbiam ten zapach. 
- Leon ty masz dziewczynę, nie niszcz sobie życia - oznajmia, chcąc odejść.
-  Zniszczyłbym je dając ci wyjechać, Violetta daj nam szansę - mówi, trzymając moje dłonie i patrzy mi prosto w oczy. Czuję się jak zahipnotyzowana, nie mogę tego zrobić. Nie potrafię żyć bez niego.
- Leon... „Ja nigdy nie przestałam cię kochać, ja nigdy nie przestałam rozmyślać o tobie, nigdy tego nie porzuciłam”– widzę jak w jego oczach pojawiają się iskierki. Przytula mnie  mocno i obraca wokół własnej osi, po  czym namiętnie całuje. Czuje, że ktoś przyczepił się do naszych nóg. Spoglądam… Olivia 
- Mamusiu kto to? – pyta widzę zdziwienie na twarzy Leona.
- To jest twój tatuś córeczko – Leon patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem. Widzę że chce o coś zapytać, ale ja tylko kiwam głową. Leon kuca i przytula naszą córkę. Czuje jak po moim policzku spływa łza. Leon bierze mała na ręce i podnosi się oraz jednym ramieniem mnie obejmuje, trzymając naszą córkę na rękach.  
- Nie płacz kochanie - mówi, ścierając łzę, z mojego policzka.
- Ale to łzy szczęścia - oznajmiam mocniej się w niego wtulając.
- Bardzo was kocham i będziemy razem szczęśliwi już na zawsze razem i nic nas nie rozdzieli - mówi pewien wypowiedzianych słów. Bardzo mocno mnie przytula. Daje mi buziaka w policzek, tak samo postępuje z naszą córką.
"Widzisz, taka właśnie jestem
Powiedziałeś: Wróć
A ja już tutaj jestem... "

****
On Shot jest genialny, ale nie mogłam każdemu (niestety) dać 1 miejsca...

1 komentarz:

  1. One shot genialny.
    Już go czytałam u autorki na blogu.
    Gratuluję wyróżnienia 😃

    OdpowiedzUsuń