Strony

Strona główna

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 14 ,,18 grudzień"

Rozdział dedykuję mojej kochanej Oli <3
Proszę o przeczytanie notki <3
Leon
Tyle wystarczy. - szepnęła mi na ucho.
- No, ale... - nie dane mi było skończyć.
- Nie ma żadnego ,,ale". - uśmiechnęła się szyderczo.
Zacząłem przeklinać cicho pod nosem, tylko tak żeby nie usłyszała
- To co będziemy robić? - zapytałem.
- Yyy... No nie wiem, a co chcesz porobić? - ooo ktoś tu kogoś chce kusić? Nie ładnie...
- No na przykład możemy coś zrobić do jedzenia, bo głodny jestem. - oznajmiłem patrząc na nią błagalnie.
- Dobrze głodomorze. - zaśmiała się.
Podniosłem się z kanapy i pociągnąłem drobną szatynkę za sobą do kuchni.
- To na co mój tygrysek ma ochotę? - zachichotała słodko.   
- Może na pizzę. - zaproponowałem, mam wrażenie, że ona coś knuje tylko ja nie wiem co.
- Dobrze. - uśmiechła się uwodzicielsko. Zaraz, zaraz uwodzicielsko? Dziwne, ale ok.
    Zabraliśmy się do roboty i po około godzinie jedzenie było w piekarniku. Dziewczyna usiadła na blacie stołu i wpatrywała się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami i przygryzała wargę. Czyżby prowokowała mnie? Verdas bądź twardy... Bądź twardy...O kurwa nie potrafię.
Podeszłem do sztynki i brutalnie wbiłem się w jej rozgrzane wargi, nie mogąc opanować własnego pragnienia. Ona zachłannie i desperacko oddawała pieszczotę, swoje palce włożyła w moje włosy. Błądziła w nich, a ja swoimi rękami jeździłem po udach dziewczyny. Brązowooka przyciągnęła mnie bliżej siebie za koszulę i owinęła swoje nogi wokół pasa. Podniosłem ją i zacząłem kierować się w stronę sypialni Castillo. Violetta zaczęła rozpinać moją koszulę nie odrywając się ode mnie. Kiedy byłem przy odpowiednich drzwiach otworzyłem je popychając nogą i weszłem do środka, rzuciłem drobną szatynkę na łóżko. Rozpiąłem do końca koszulę i chwilę potem leżała na ziemi. Zawisłem nad dziewczyną i dalej ją całowałem powoli schodząc do szyi. Wróciłem do ust Castillo i pieściłem je rozpinając jej koszulę. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Cholera
- Misiu odbierz. - oznajmiła z powrotem zapinając koszulkę. 
- No dobra... -  odpowiedziałem sięgając do kieszeni spodni.
L: Halo?
F: Stary mam extra plan.
L: Na co?
F: No na urodziny Violetty.
L: Cicho siedź później zadzwonię.
F: Ale czemu?
L: Jestem u Vilu.
F: Aaaa... Ok to nara.
L: Cześć.
Zakończyłem połączenie i wsadziłem urządzenie do kieszeni spodni, podniosłem z ziemi koszulę w zieloną kratę i założyłem na siebie z powrotem zapinając guziki. Zauważyłem, że Castillo mi się przygląda z zaciekawieniem.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałem unosząc jedną brew do góry.
- Yyy... - zacięła się haha. - no, bo ten no... Ciekawi mnie z kim rozmawiałeś. - ,,wytłumaczyła się". Ta już ci wierzę... 
- Z Fede. - odpowiedziałem.
- A o czym? - kurwa mać znowu muszę jej nakłamać.
- Chciał się spotkać, ale powiedziałem mu żeby zadzwonił później. - wymyśliłem coś na szybko. Chyba uwierzyła... 
- Jak chcesz to możesz z nim się spotkać. - powiedziała z bladym uśmiechem.
- Nie chce mi się, wolę ten czas spędzić z tobą. Może jutro. - powiedziałem uśmiechając się.
Nie powiem jej, że szykuję  dla niej niespodzianki z okazji urodzin.
- Okej. To co robimy? - posmutniała. Kotek nie smutaj... Ty jeszcze nie wiesz co dla ciebie jutro szykuje. 
- O cholera! Nasza pizza! Chodź! - krzyknąłem i złapałem szatynkę za rękę ciągnąc w kierunku schodów, a potem kuchni.
- Uff... Nie spaliła się... - odetchnąłem z ulgą.
- Kochanie gdyby się spaliła zamówilibyśmy z Pizzerii. - zaśmiała się. moja mina musiała być w tym momencie przekomiczna.   

- Hahahahahahahaha! - zaczęła się ze mnie śmiać. Po krótkiej chwili sam do niej się dołączyłem.
    Śmialiśmy się dobre 10 minut, aż w końcu Violetta postanowiła się ogarnąć,
- Dobra koniec! - krzyknęła szatynka.
- Okeeeej! - krzyknąłem dalej się śmiejąc.
- Ugh... Czy ciebie zawsze trzeba tak uciszać? - obróciła się do mnie przodem i wbiła się w moje usta. Och uciszaj mnie tak zawsze...
    Całowaliśmy się tak puki nie zabrakło nam powietrza.


- Będziesz już  cicho? - zapyta uroczo się uśmiechając.
- Jasne. - odwzajemniłem jej uśmiech.
    *** Następny dzień *** 
Leon 
Wstałem rano, wykonałem poranne czynności i ruszyłem z ręcznikiem zawiązanym w pasie do mojej szafy. Dzisiaj jest ten dzień. 18 grudzień... Czyli urodziny Violi... Wybrałem jeansową koszulę i czarne rurki, założyłem czarne bokserki i wybrane ubrania. Zeszłem na dół i zrobiłem sobie kanapki z pomidorem, po czym  zacząłem konsumować. Wróciłem na górę i ruszyłem do łazienki układać moje włosy.
    Po 20 minutach były miej więcej w ładzie. Umyłem zęby, zeszłem po schodach do przedpokoju i założyłem granatowe, krótkie Conversy. Zakluczyłem drzwi i ruszyłem w stronę tymczasowegp domu mojej dziewczyny i jej przyjaciółek.

    Po 5 minutach byłem na posesji Francesci. Tak jeszcze tam mieszkają dziewczyny, 21 grudnia przeprowadzają się do wyremontowanego domu Violi...

****
Hejka <3
Witam was w ten piątkowy wieczór ^^
Przepraszam, że w tamtym tygodniu nie było rozdziału :c 
Nie miałam weny i było strasznie dużo nauki... Chyba rozumiecie... Tak więc jeszcze raz przepraszam! Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba ;DD 

Kocham
Całuję
Pozdrawiam ;*
Ally ♥♥♥    
 
CZYTASZ = KKOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ  

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Aj! DZIĘKUJĘ za miejsce Alluś! ♥
      Thx za komentarze u mnie.
      Czekam zawsze na nie. Lubię czytać coś specjalnie dla mnie od moich czytelników.
      Dzis u mnie chyba będzie 16, więc zapraszam wieczorem.
      Dla Cb postaram się napisać.

      A co do Twojej perełki, to jest extra.
      Mrau! Było już tak dobrze... Fede!
      Dżizasik!
      Verdas to wg chodzące cudo ♥♥♥
      Też jadłam dzisiaj pizzę, więc dobrze, że przeczytałam po obiedzie, a nie przed.
      Awww! Dawaj już te urodziny, bo nie wytrzymię!
      No czekam i czekam. A tu nic...
      No next to już musi być balanga.
      Ko nie cznie!

      A tak wgl to sorry za późne przybycie, byłam już wczoraj, ale zakręciłam się jak klocek w przeręblu i zapomniałam 0.0
      Ja teraz SERDECZNIE CIĘ POZDRAWIAM!
      Całuję i czekam na next.

      Melloniasta:*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Czy to mi dedykowane jest to cudeńko?
      Jeśli tak, to szalenie za to dziękuję ♥
      Rozdział mega piękny, cudowny..
      Leonek coś planuje na urodzinki Vilu!
      SŁODZIAK <3
      I te robienie pizzy!!!
      Urocze... A potem..
      Hmn.. prawie do czegoś doszło!
      I ten telefon UH!
      No cóż..
      Może w następnym rozdziale dojdzie do czegoś więcej ;)

      Violcia taka narwana na Leośkaaaa <3
      Kocham to!
      Oby doszło do czegoś więcej... I to szybko, bo czekam ;)
      Taaaaaaa.... Moja rozkmina :P

      Kochanie! Dziękuję za dedykacje całym moim skromnym SERDUCHEM
      ♥ ♥ ♥

      Już niebawem święta!!!!!!
      Yeah! Wyśpię się :D

      Czekam na więcej Misiaku
      Twoja
      Violetta Vilu

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hejka kochana :*

      Rozdział boski.
      Violka napalona na Verdasa.
      A tu buum Fede im przerwał.
      Ciekawe czy by do czegoś doszło gdyby nie telefon.

      Pizza. Ostatnio mam jej osobiście dosyć. Nwm czemu.
      Ale nasza Leonetta najwidoczniej uwielbia pizze.

      Urodziny Violi.
      Ciekawe jak się sprawy potoczą.
      Może jakieś małe co nieco się szykuje?

      Czekam na next :-)
      Pozdrawiam Maddy ❤
      Buziaczki :* ❤

      Usuń
  4. Świetny , cudowny :***
    Zapraszam do mnie :
    giveyoumeheart.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń